Myślę że chociaż się spowiadam, to i tak zaraz coś złego się stanie. Zupełnie nie udaje mi się ta poprawa. Co mam zrobić, aby była efektywna? Zawsze chciałabym przyjmować komunię, a nie chcę prawie w każdą niedziele się spowiadać. Od niedawna zaprzestałam całkowicie ściągać. Nawet jak koleżanka mnie namawiała. Jedno mnie tylko martwi, że jak przestanę coś robić, to i tak będę robić coś innego, z czego się nie poprawiłam. 13-latka
Mam problem bo teraz wszyscy chodzą, a ja prawie jedyny sam. Cały czas mówię, że to dobrze itp. ale jak tylko takie słowo mówię, to mnie zaczyna boleć serce, co jest dla mnie przykre. Zakochałem się w koleżance w 4 klasie i teraz jej wyznałem miłość, ale ona mnie odrzuciła, co było dla mnie ciosem i próbuję hartować serce, ale im więcej mówię o tym, że dziewczyna nie jest potrzebna, tym mnie bardziej boli serce. Nie wiem co mam o tym myśleć 14- latek
Wszystko zaczęło się na początku gimnazjum. Zawsze byłam szczupła, wręcz chuda, ale wtedy chciałam być ciągle w centrum uwagi, zauważona, doceniona, podziwiana, we wszystkim najlepsza. Już wtedy wiedziałam, że nie mogę taka być, ale podświadomość, uczucia, o wszystko było ode mnie silniejsze. Wpadłam na pomysł: anoreksja. Pomyślałam, że kiedy będę ją mieć, to ludzie będą się nade mną rozczulać, a ja będę z tego powodu przeszczęśliwa. To była początkowo największa motywacja, która gdzieś miała też swoje odnośniki, rozgałęzienia, powody mniejsze lub większe. Z czasem jednak musiałam stawać się bardziej wiarygodna. Odeszły słodycze, zaczęłam liczyć kalorie. Chudłam szybko, bo organizm był bardzo młody, dużo się ruszałam, szło gładko. Robiłam to wszystko oczywiście bardzo na pokaz. Potem pojawiły się jakieś pierwsze wyrzuty sumienia, postanowiłam z tym zerwać.
Strasznie się przejmuję, nawet płaczę, gdy w telewizji pokazują, jak źle ludzie traktują zwierzęta. Nie mogę tego zrozumieć. To straszne. 11-latka
Pojawił się we mnie niepokój, bo ostatnio mniej się uczę. Oceny mam bardzo dobre, wszystko zaliczone, daję radę i na wolontariat, chociaż czasami trudno wszystko pogodzić. No i pojawił się sympatyczny kolega. Coraz więcej rozmawiamy. A ja nigdy tak nie spędzałam czasu. Znajomi też namawiają do spotkań. Licealistka
Nie mam chłopaka i jest mi z tego powodu coraz ciężej i smutniej. Tak bardzo chciałabym mieć się komuś wyżalić, przytulic, mieć poczucie bycia kochaną. Od dawna podoba mi się jeden z kolegów, ale on chyba bardzo dba o swoją wolność, z żadną dziewczyną się nie wiąże, dla niego liczy się sport, komputery, koledzy. Jest mi coraz ciężej, moja samoocena spada. Gimnazjalistka
Ledwo zaczęłam nowennę do św. Ojca Pio, a już znalazłam w sobie odwagę, by podejść do kolegi, miło pogadać. Wcześniej zawsze oczy spuszczałam, gdy on był w pobliżu, nawet Internet nie wchodził w grę. A teraz z pomocą świętego Ojca Pio chcę wiele zmienić, pracować nad sobą i nie wpadać dołki z byle powodu. Nastolatka
Zachowuję się czasami jak debil. Na lekcji nawijam, nawet z nauczycielami (co jest fajne swoją drogą), ale później wszyscy mają wkurza, bo mam wzorowe a oni nie. Z jednej strony chrześcijanin, a z drugiej strony jedno za drugim przekleństwo wylatujące z moich ust. Nienawidzę siebie. Jak mam kochać bliźnich? Na słuchawkach c-rap, wersy takie jak: "My life is good, no, my life is great", a myśli wręcz odwrotne. Wszystko mi się ze sobą kłóci. Szukałem pomocy w Piśmie Świętym. Dostałem fragment o uzdrowieniu opętanego. Już nie będę wylewał słów na temat tego, że nie widzę sensu życia. A tam - moje jasne granice: bez myśli samobójczych, zero alko, prochów czy papierosów. Co z tego, jak codziennie przegrywam sam ze sobą, chociażby przeklinając. Gimnazjalista
Lubię przyglądać się moim ślicznym koleżankom. A jest ich u nas sporo, więc mam co robić. Równocześnie podoba mi się kilka, więc zaczepiam, żartuję, a one wyglądają na zachwycone. Ostatnio zauważyłem w równoległej klasie kolejną piękność, do której ciągnie mnie, jakbym był namagnesowany. Czy to początek uczucia, czy kolejna mgiełka, która pojawia się i znika? Gimnazjalista
Od września jestem w nowej szkole. Obawiałam się tego, bo kiedy szłam do gimnazjum, moje oczekiwania nie spełniły się tak, jak marzyłam. Zawierzyłam tym razem wszystko Panu Bogu. Bardzo mi to pomogło i zmieniło się moje podejście, zmieniłam się ja. Teraz w technikum jestem dla niektórych osób wsparciem. Niestety, nieraz zdarza się, że nie wiem, co powiedzieć, co zrobić. W rozmowach staram się być szczera, ale czy uważa Pani, że mówienie o własnych, nieraz trudnych doświadczeniach, to dobre rozwiązanie? Wydaje mi się, że wtedy zyskuję pewne zaufanie drugiej strony. Jestem blisko Boga i bardzo mi to pomaga. Chciałabym być jednak też pożytecznym Jego narzędziem. 17- latka