Dzisiaj nasza pierwszoklasistka zostanie oficjalnie przyjęta do grona uczniów. Będzie pasowanie, chociaż powiem Wam po cichu, że nie wiem, co to słowo znaczy. Tradycja szkoły nakazuje, by drugoklasiści przygotowywali program artystyczny. W związku z tym starsza siostra dzisiaj będzie występować. Dlatego na widowni zbierze się cała rodzinka. W mieszkaniu trwało zamieszanie, bo obie dziewczynki ustalały fryzury, dobierały spinki, gumki, pchały się do lustra.
Biegam więc jak szalona, gonię je, szczekam, podskakuję, prawie latam, ale żadnego ptaszyska jeszcze nie upolowałam. Żeby mnie jeszcze bardziej pogrążyć, to na liniach wysokiego napięcia nawołują się krzykliwie inne skrzydlate stwory. Kuba wziął dzisiaj lornetkę, książkę i zaczął ostre śledztwo. Popieram- wroga trzeba poznać. Chociaż mam przeczucie, że Kubie się ptaki raczej podobają.
Samochodów tu mało, za to drzew mnóstwo. Zatrzymywałem się przy każdym, a one też. Podniosłem łeb i oto zorientowałem się, że dziewczynki mierzą grubość pni. Oprócz tego zachwycają się liśćmi, dyskutują na temat ich bajecznych kolorów i kształtów, wybierają najpiękniejsze, które babcia cierpliwie ładuje do torby. Ja szukam drzewa, przy którym zatrzymują się prawie wszystkie okoliczne psy, a one szukają najgrubszego pnia.
Ze mną można iść wszędzie, bo nie ciągnę, nie uciekam, nie wdaję się w psie konflikty, czyli jestem jak wzorowa uczennica. Owszem, mam swoje wady. Ruszam jak szalona w pogodni za kotami, ptakami, a gdy wyczuję gryzonia- nic mnie nie powstrzyma. Dlatego tak się ucieszyłam, że Kuba zaproponował wyprawę na pobliskie pola. Właśnie myszy gromadzą zapasy, by przetrwać zimę, a ja mogę je nieco zdenerwować i kopać tam, gdzie wyczuwam ich obecność.
Chociaż babcia wspomina swoje dawne psy, które nigdy nie chodziły na smyczy, wychodziły z podwórka, gdy miały na to ochotę i pomagały pędzącym na przystanek dotrzeć tam na czas. Czyli po prostu goniły z głośnym szczekaniem takie osoby. Dzisiaj to zakazane. Wędrujemy na smyczach. Owszem, moja nowa obroża jest piękna, czerwona, widoczna z daleka. No ale mnie ogranicza. Dlatego tak się ucieszyłem, gdy kilka dni temu Lola i babcia zaprosiły mnie do lasu.
Nastawiałam uważnie moje niemałe uszy, by dobrze wiedzieć, jakie plany ma rodzina na kolejne dni. Bo ciągle wydarza się coś, w czym nie mogę brać udziału. Msza szkolna, nabożeństwa różańcowe, parki linowe, ogrody zoologiczne, nasza palmiarnia, centra handlowe- to nie dla psów. Leżałam kilka dni temu nieco urażona tymi zakazami, zresztą, Kuba pojechał na trening, gdzie oczywiście psy nie mogą nawet zajrzeć.
Lola natychmiast zwróciła się do mnie „bracie Tytusie, poczęstuj się kawałkiem mięsa”. Nim Pani zdążyła zaprotestować, połknąłem prezent, wyszczerzyłem zęby w uśmiechu i chciałem wyjaśnić dorosłym, że jako brat pies powinienem siedzieć z rodziną przy stole. Kto to widział, by dobry brat pod stołem czekał, czy którejś z dziewczynek coś spadnie z talerza?
Moja Pni pozwoliła mi swobodnie biegać, kopać dołki, węszyć ślady i witać się różnymi psami, których tu nigdy nie brakuje. Lubię wszystkie, ale zachowuję ostrożność, bo wiem, że będąc małą, nie miałabym szans w walce. Psy wyczuwają moje dobre nastawienie i nikt mnie dotąd nie skrzywdził, nawet nie warknął ani nie wyszczerzył zębów. Wiem, że Tytus ciągle wpada w tarapaty, bo sporo obcych psów go denerwuje i jawnie okazuje im niechęć. Odpowiadają tym samym i konflikt gotowy.
Urządzamy zawrotne wyścigi, raz ja gonię ją, raz ona mnie. Najbardziej lubimy gonitwy w koło, to fascynujące. Dzieciom udziela się nasz entuzjazm, też się ścigają. Najmłodsza Zuzia nie odpuszcza i goni starszych, ile siły w nogach. Wcale aż tak nie odstaje i oto mój Pan zauważa, że cała czwórka powinna z pozostałymi kuzynami i innymi śmiałkami wystartować w biegu Charytatywnym Kids Runners, organizowanym przez fundację „Biegamy z Sercem”.
Na nic jego aktorskie zdolności, uniesione brwi i udawane zdumienie, że o złej ocenie nie ma pojęcia. Nie chce już zmyślać jakiś historyjek o tym, że nauczyciel wcale czegoś tam nie zadał, nie powiedział. Mocno uderzyła w niego treść 8 przykazania, by nie mówić czegoś, co nie jest prawdą, co niesłusznie oskarży jakiegoś człowieka.