„Widzisz, i wszystko przez Ciebie!” – powiedział nowo wybrany papież Jan XXIII do swojej mamy. W rodzinnym miasteczku papieża niektórzy dobrze pamiętają tą scenę.
Józef Brandt (1841–1915), Matka Boska Poczajowska, ok. 1890, Muzeum Narodowe w Warszawie
Przyjęto go do klanu… małpy. Nazwali go Kalungi. Niedawno wrócił do Polski. Już tęskni za afrykańskim słońcem.
Wyruszył w sierpniu. Miał przed sobą ponad cztery tysiące kilometrów. W połowie drogi rozpadły mu się buty. W grudniu dotarł do Ziemi Świętej.
Sześcioletni chłopczyk na klęczkach obchodzi Święty Domek. Za nim jego mama. Maluch z przejęciem odmawia Różaniec. Ich modlitewny szlak wyznaczają dwa wyraźne rowki w marmurze przez wieki wytarte przez kolana modlących się pielgrzymów.
Czy w dziesięć minut można pokonać odległość między Willą Śmiesznotką w Szwecji a Domkiem Muminków w Finlandii? Takie rzeczy tylko podczas przejażdżki kolejką na Czerwcowe Wzgórze!
Czy można odnieść korzyść ze straty? Choć brzmi to nieprawdopodobnie to jednak tak!
Sama nie wiem. To dobra i wspaniała, a za chwilę… Chyba jestem do niczego…
Liturgia fascynowała go od najmłodszych lat. Pokochał ją jako ministrant. Pozostał jej wierny do samego końca. Jako papież Benedykt XVI uczył, że chodzi w niej o Boga.
O poranku powierza Bogu nowy dzień. Przed zaśnięciem dziękuje za wszystko, co go spotkało.