W buszu człowiek jest gościem. Zwierzęta są u siebie.
Drewniane domki w kształcie indiańskich tipi, skandynawska muzyka, stado danieli pasące się za płotem i łąki bez żadnych domów aż po horyzont. Tak wygląda królestwo Andrzeja Woźniaka i jego podopiecznych: reniferów, danieli, dzików, królików.
Rosną w lasach, na łąkach, polach, a nawet w miastach. Jedne w kapeluszach kolorowych, widocznych z daleka, inne schowane głęboko w zaroślach. Jednych kuszą, innych odstraszają.
Pod wodą masz wrażenie, że nic nie ważysz. A 30 kg na plecach jest lekkie jak piórko. Dookoła cisza i spokój. Przed maską przepływają kolorowe rybki.
W lesie nie łatwo spotkać dzikie zwierze. O wiele łatwiej trafić na jego ślady.
Kiedyś wypluwał lawę, teraz usnął na dobre. Rwandyjczycy mają nadzieję, że wygasły wulkan Karisimbi nigdy się już nie przebudzi.
Po raz pierwszy Polak startuje w takich zawodach. W jednym z trzech najtrudniejszych na świecie wyścigów psich zaprzęgów.
Nawigacja satelitarna, noktowizory i świetna organizacja. To nie wyposażenie komandosów, ale poczciwej pszczoły miodnej.
Właścicielka farmy Tshukudu - Ala Kuchcińska-Sussens, Polka, zaprasza nas, misjonarzy, do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca, niedaleko Kruger Parku - największego parku narodowego w Południowej Afryce.