JADWIGI NA CHMURKACH
Powoli kończyła się noc. Ale ani w Krakowie, ani nad Krakowem nie było ciszy. Mniejszymi i większymi grupkami ciągnęli ludzie na Błonia. Nie mniejszy ruch panował nad ziemią. Wszystkie aniołki, nawet te całkiem maleńkie, pakowały modlitwy ludzi w plecaki, worki, torby, torebki. Frunęły z tym bagażem przed oblicze Boga i szybciutko wracały.