Dla pierwszych chrześcijan nie krzyż, ale ryba była symbolem Chrystusa. Dlatego na różnych pieczęciach, pierścieniach, urnach, czy grobowcach nie malowali oni krzyża, ale rybę. Ryba była znakiem rozpoznawczym chrześcijan.
więcej z tego numeru »
– To niesprawiedliwe, Panie Boże, nie mam żadnych talentów. Nawet krowy nie potrafię namalować. Gdyby nie rogi, mógłby ktoś pomyśleć, że to koń. Śpiewać też nie umiem, choć robię to z upodobaniem – pożaliłem się przed Bogiem. – Rozejrzyj się, a na pewno znajdziesz – usłyszałem w odpowiedzi.
Nie bójcie się – śmierć przez utopienie mi nie grozi. W morzu, w którym pływam, nie można się utopić. Jak nazywa się to morze, o tym za chwilę. Najpierw o siostrze Bernadecie i o Filipinach. Jest taki piękny kraj złożony z około dziesięciu tysięcy wysp i wysepek rozrzuconych na wodach Oceanu Spokojnego.
Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. /Łk 18, 25/
Nadeszła pora, wszyscy do wora – więc również i ja wskoczyłem do wora. Zrobiłem to bez specjalnej chęci, ale co mus, to mus. Pociechą dla mnie jest jedynie to, że w kartoflanym worze wyglądam zupełnie nieźle.
W tym numerze guzik znajdziecie, bo niewiele w nim rzeczy poważnych. Większość to żarty – mniej lub bardziej śmieszne. Stoi za to przed Wami otworem klika guzika. Możecie do niej się dołączyć. Zaznaczam, że klika guzika nie ma nic wspólnego z klikaniem. Żeby należeć do kliki guzika, nie trzeba być pięknym, zdrowym i bogatym.
Mam nadzieję, że w połowie, czy pod koniec Adwentu mogę już zwracać się do Was per „Trąby Boże”. To znaczy, że każdy z Was choć raz czytał sam albo z rodzicami Pismo Święte. Przypominam, że Trąbą Bożą jest człowiek, który przemawia w imieniu Pana Boga.