Jestem bardzo dobrą uczennicą, przez wielu nauczycieli stawiana za wzór. Rodzice są dumni. Zawsze nauka była dla mnie ważna i nadal jest, ale ostatnio mam wrażenie, że poświęcając jej dużo czasu tracę coś ważniejszego. Mam kilku przyjaciół, ale boli mnie, że ludzie widzą we mnie tylko kujona. Nie mogą podejść i porozmawiać tak zwyczajnie. Robią to tylko wtedy, gdy trzeba coś spisać, pójść do nauczyciela. Często się uśmiecham, staram się być miła dla innych. Początkowo chciałam im udowodnić, że ja też jestem wartościową osobą, że ze mną też można porozmawiać na różne tematy, nie tylko o szkole. Ale przestałam, moje starania nic nie dawały. Z zazdrością patrzę na koleżanki i kolegów, którzy opowiadają o tym co ciekawego robili, gdzie byli itd. Mam mało czasu na zainteresowania, spotkania z innymi. O miłości nie wspominając. 17-latka
Czy jeśli agresywny człowiek, gdy już się wyżyje i swoją ofiarę omija szerokim łukiem i nie łapie z nią kontaktu wzrokowego, to tchórzy przed nią i chce o tym zapomnieć, czy raczej nie chce jej ponownie zranić? Czy to prawda, że agresor jest też ofiarą? Nastolatka
Często siedzę przy komputerze i załamuję się, gdy widzę, jak mniej atrakcyjne i mniej mądre osoby mają masę znajomych i tak ciekawie spędzają czas. Niby nikt mnie nie odrzuca, ale mogłoby być lepiej. Nie mam i nie miałam chłopaka w przeciwieństwie do koleżanek, którym daleko do ideału. Mam dobre oceny, lecz są lepiej się uczący. Nie narzekam na brak urody, ale są ładniejsze. Ale jeśli chodzi o sprawy towarzyskie, to jestem chyba na szarym końcu. Muszę być beznadziejnie nudna, skoro nikt mnie nie zaprasza na wyjścia, skoro się wszyscy bawią, ale beze mnie. Przez to już nie bardzo potrafię rozmawiać z rówieśnikami, bo mam wrażenie, że moje zdanie i tak się nie liczy, moja opinia nie ma znaczenia…. Licealistka
Czuję się niekochana, niepotrzebna, niechciana, coraz brzydsza, a moja samoocena i wiara w siebie i ludzi wynosi 0. Kilka koleżanek ma chłopaków, a ja sama i sama. Nawet mniej się modlę, a jestem w oazie i w czym się tylko da. W szkole zawsze jestem uśmiechnięta i przekazuję to innym, a ludzie biorą garściami. Tylko, że ja coraz częściej chodzę przygnębiona, smutna, chce mi się wyć. Gimnazjalistka
Zgodnie z Pani wskazówkami komputer nie był włączony w żaden dzień w tygodniu, dopiero w czwartek po południu, kiedy skończyłam naukę i to w celu dopytania się o zadania. I powiem, że nie było to nawet takie trudne. Korzystałam z komputera, kiedy było to potrzebne, co równało się temu, że zrobiłam co mi było potrzebne i zmykałam. I mam zamiar nauczyć się, aby zawsze tak było. Czuję się lepiej i łatwiej mi się ze wszystkim wyrobić. No i znajduję więcej czasu dla innych! Nastolatka
Ostatnio jednak nabrałam ogromnego dystansu, ironicznej złośliwości i serdeczności w stosunku do siebie. Z wszystkim sobie radzę, nic nie jest zbyt trudne. Ogromny wpływ miało na to z pewnością Bierzmowanie. Chociaż zawsze wierzyłam i umiałam sobie logicznie wytłumaczyć, że Pan Bóg jest i z pewnością o mnie nie zapomina. Z resztą od maleńkiego czuję, że pilnuje mnie na każdym kroku, że po prostu jest. 15-latka
Staram się być uśmiechnięta, radosna, pomocna. Dużo żartuję, także z samej siebie. Moje marzenie, to żeby mnie wszyscy lubili. Jakoś mi się to nie spełnia, bo jednak kilka osób za mną nie przepada. Chciałabym być w 100% szczęśliwą, tylko jak to osiągnąć? 14-latka
Znam chłopaka od dziecka. Gdy byliśmy mali, bawiliśmy się, rozmawiali. Nasi rodzice co jakiś czas spotykają się i wtedy musimy być obecni na takich imprezach. Niestety, od pewnego czasu chłopak udaje, że mnie nie zna. Nawet cześć nie mówi. A gdy ostatnio przyszłam do niego z moimi rodzicami, nie odezwał się do mnie ani słowem. Uważam, że to głupie zachowanie, ale nie wiem, co mogę zrobić. 12 latka
Okropnie się zmieniłam, gdy tylko zaczęłam studia. Uczę się rzetelnie, pilnuje, by nie było zaległości, każdego oceniam pod kątem tego, czy znajomość z nim może mi się przydać. Zrobiłam się zimna, wyrachowana i bezduszna jak większość ludzi otaczających mnie teraz. Każdy kontakt, który nie jest interesowny, wydaje mi się stratą czasu. Naśladuję koleżanki w zachowaniu, ubiorze. Męczę się sama ze sobą. Studentka I roku
Polubiłam modlenie się i chodzenie do kościoła. Jedna z moich koleżanek się ze mnie śmieje. Nie tak dosłownie, że mówi mi to prosto w twarz ale tak, że jak mówię coś na ten temat, to ona odpowiada tonem w stylu "och weź już przestań, a nie że się głupotami zajmujesz". Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że ona przed rodzicami udaje grzecznie chodzącą do kościoła. Mam wrażenie, że uważa mnie za dziwadło. Bardzo już czeka na picie alkoholu i palenie nikotyny. To jest ostatnio jej ulubiony temat. No i co ja mam z nią zrobić, skoro nie dość, że ona nie lubi mojej religijności, to jeszcze uważa, że alkohol jest genialny i należy go pić, bo inaczej to jest się szurniętym. Nastolatka