Jest piękny słoneczny dzień. Rolando bierze książki i biegnie do pobliskiego lasku. Śpiew ptaków i ciszę mąci jakiś szelest. To partyzanci. Jeden wyciąga broń i chce strzelać.
Bajkowy pałac w białym, zimowym puchu, wśród starych drzew parkowych, i tajemnicza kopalnia z zieloną szklaną kolekcją.
„Kto wie, może zostaniesz księdzem?...” – powiedziała mama, gdy Janek opowiedział swój sen. „Na pewno będziesz hersztem gangu bandytów” – mruknął brat.
Takie obrazki niektórzy z Was dostaną w tym roku na Drodze Krzyżowej. Sytuacji, w których powinniśmy robić znak krzyża i w ten sposób przyznawać się do Pana Jezusa, jest o wiele więcej.
Zamiast kupić sobie kawałek trzciny cukrowej, polskie dzieci odkładały grosiki na remont waszej szkoły – nauczyciel tłumaczy przejętym uczniom. – Nowy rok szkolny zaczynacie w najpiękniejszej szkole w okolicy.
Ośmioletni Marek złożył przy ołtarzu śluby czystości i posłuszeństwa Kościołowi. Tak został ministrantem. Przez następne 50 lat zmieniał tylko rozmiar komży.
Czemu nie modlił się o swoje powołanie mówi ks. Wojciech Węgrzyniak, biblista, nauczyciel akademicki i rekolekcjonista.
Wyruszył w sierpniu. Miał przed sobą ponad cztery tysiące kilometrów. W połowie drogi rozpadły mu się buty. W grudniu dotarł do Ziemi Świętej.
Przynoszą chorym pierniki i… słowo Boże. Tańczą dla Jana Pawła II. I zawsze stają twarzą do słońca.
Bębny grają nieprzerwanie przez kilka godzin. Po Kraju Tysiąca Wzgórz rozchodzi się wieść o Narodzeniu Chrystusa. Dociera do glinianych chat ukrytych w bananowych gajach.