Dla niego straciłam głowę
– Anna... Anna Boleyn... – powtarzał chrapliwym głosem król. Dyszał ciężko, a pot spływał po całym jego ciele. Po chwili uniósł głowę. – Zakonnicy, zakonnicy! – zaczął wołać, wytrzeszczając oczy w mrok komnaty. Może widział szeregi mnichów, których kazał straszliwie zamęczyć za to, że byli wierni Bogu i swojemu sumieniu. Po chwili opadł na poduszki. Nie mógł już mówić