Do zachodu słońca
Dzieci się zaśmiewały, postanowiły te scenki odegrać. Oj, ile radości sprawiało wczuwanie się w zapalczywych szlachciców, którzy szybko wyjmowali szable, gotowi do walki. Aktorzy byli tak wiarygodni, że istniała obawa, że bójki będą prawdziwe, a nie udawane. Musiałam szczeknąć kilka razy, by rozładować napięcie. Wybuchał wówczas śmiech, oczywiście ze mnie, że dałam się nabrać, że oni tylko udają złość. Akurat, ja swoje wiem.