Zablokowane drogi. Płonące samochody. Bitwa policji z uzbrojonymi mężczyznami. Rabowane sklepy. To nie film, ale ostatnie wydarzenia z Kenii.
Paragon drukowany w sklepie swoje korzenie ma znacznie głębiej, niż się wydaje. Ceny i ilości produktów zapisywano już w starożytności.
Mogą być bezpieczne i bardziej korzystne niż w sklepach stacjonarnych, ale trzeba wiedzieć, że i tu oszuści nie śpią.
Chodzić można wszędzie. Do przyjaciela, do sklepu, do kina. Można też chodzić ze sobą. Ale dokąd pójść, by być szczęśliwym?
Jabłka można kupić w sklepie. Można je zrywać i zajadać prosto z drzewa. Można upiec z miodem, pachnącym cynamonem i niespodzianką w środku.
Witryny sklepów, stragany na targu aż kipią od kolorowych masek i strojów. W karnawale za maskami chowają się wszyscy, bez wyjątku, mieszkańcy Wenecji.
Takiej ramki jak obok, nie kupicie w żadnym sklepie. Zapewniam. Ramka, a właściwie rama jest specjalna, bo i okazja jest specjalna. Ale po kolei.
Lampion roratni bez światła to tylko pudełko. Można kupić lampion w sklepie, ale najlepszy, jak wiadomo, jest ten, który znajduje się w tym numerze „Małego Gościa”.
Ojciec Święty nabrał kadzidła i sypnął na węgielek. Pod sklepienie Bazyliki św. Piotra w Rzymie uniósł się biało-błękitny, aromatyczny dym. Razem z nim wzniosły się w niebo modlitwy o jedność chrześcijan.