Rozmowa z Markiem Koprowskim, podróżnikiem, redaktorem "Gościa Niedzielnego"
Piaszczysta droga wije się wśród łąk. Pochylone dzikie jabłonie, przydrożne krzyże i kapliczki. Drewniane domy z kolorowymi okiennicami. Gdyby nie znaki drogowe, wydawałoby się, że to skansen.
Żeby jednego dnia wykręcić na rowerze 35 kilometrów, trzeba być w formie. Żeby wykręcić 350 kilometrów, trzeba być z Niniwy.
Zamiast kupić sobie kawałek trzciny cukrowej, polskie dzieci odkładały grosiki na remont waszej szkoły – nauczyciel tłumaczy przejętym uczniom. – Nowy rok szkolny zaczynacie w najpiękniejszej szkole w okolicy.
Nie wygląda zbyt groźnie. Jest nieduży, pomarańczowo-żółty. Tajemnica jego potęgi tkwi pod wodą.
Okna kamienicy, w której mieszkała, wychodziły na ogród otoczony wysokim murem. Mała Beata siadała na parapecie i zastanawiała się, co za nim jest. Dla małych oczu tam zaczynał się wielki świat…
Jagiełło w ceglanej warowni był aż 36 razy. Tutaj przygotowywał się do wielkiej wojny z krzyżakami. Gościli tu też Kazimierz Wielki, Jagiellończyk i Zygmunt III Waza, ten z warszawskiej kolumny.