Do mieszkania wpada nastolatka. Rzuca plecak i poważnie oznajmia: „Mamo, nie jem obiadu! Jestem za gruba, muszę się odchudzać!”.
We wrześniu, na początku roku szkolnego zachęcaliśmy, abyście do plecaka szkolnego razem z zeszytami i książkami spakowali… świętych.
Zamiast leżeć na plaży, wolałam iść pieszo na północ Hiszpanii. Z ciężkim plecakiem i odciskami na piętach spełniałam swoje marzenie.
Pokonał 5600 kilometrów. Pieszo. Nie miał pieniędzy ani karty kredytowej. Zabrał tylko plecak, śpiwór i… gitarę. Drogę do Fatimy zawierzył Maryi.
Przyjaciółka jest ładniejsza, szczuplejsza, ma ładniejsze ubrania, markowy plecak, piękne paznokcie i do tego chłopcy za nią latają. Zazdroszczę jej tego i też bym tak chciała... Nastolatka
Kolega z klasy bardzo się przede mną popisuje. Chce nosić mój plecak. Czy to mozliwe, że on się we mnie zakochał? Ja bardzo go kocham! 12-latka
No i skończyło się. Co zostało? Plecak pielgrzyma w kącie pokoju, czerwona diecezjalna koszulka pełna podpisów, masa nowych znajomych, wspomnienia. I… no właśnie. Coś jeszcze. Coś dużo głębszego.
Jako mała dziewczynka stałam z rodzicami w długich kolejkach w banku, by mogli oni zapłacić rachunki albo wypłacić pieniądze. Dziś bank „nosimy” ze sobą w plecaku, torebce lub kieszeni.
Gdy w sobotę 10 kwietnia rano, Kasia Roguszewska z Hufca Warszawa – Centrum ZHP, dowiedziała się o smoleńskiej tragedii, wzięła plecak, mundur, i pojechała do Warszawy. Ze wszystkich stron Polski, zjeżdżali harcerze. Na służbę.
Miś Uszatek wędruje z plecakiem, Pik-Pok skacze na fali, a dostojny Ferdynand Wspaniały wita przechodzących. Bonifacy i Filemon figlują jak zwykle, Piotruś zaczarowanym ołówkiem coś rysuje, a Plastuś w parku prawdziwym dzwonkiem budzi piórnikowych przyjaciół.