Polscy żołnierze wyglądali jak cienie. Szaty o wypłowiałej barwie wisiały na nich jak na szkieletach, bo też wiele się od szkieletów nie różnili. Kiedy nie było już nadziei na odsiecz, otwarli bramy Kremla.
„Jeżeli kiedy, czytelniku, zdarzy Ci się odbywać podróż z Radomia do Kaźmirza, o milę za Zwoleńcem wjeżdżając na górę, ujrzysz białe zwaliska zamku, który nad miastem Janowcem na samem Powiślu położonem, na wzgórzystym brzegu się wznosi.
Każdego roku w majowe wieczory pod przydrożne kapliczki wędrują ludzie i pośród lasów i łąk śpiewają nabożeństwo ku czci Matki Bożej.
Janowiec i Wyspa Krowia na Wiśle
Sumiasty wąs, bogato zdobiony kontusz, futrzana czapa z piórami i karabela. Przekonany o swej wyższości, chętny do szabli i uczty. Jednocześnie odważny, zatroskany o Polskę i bogobojny.
Piaszczysta droga wije się wśród łąk. Pochylone dzikie jabłonie, przydrożne krzyże i kapliczki. Drewniane domy z kolorowymi okiennicami. Gdyby nie znaki drogowe, wydawałoby się, że to skansen.
Nie ma tam korony ani królewskiego jabłka. Mimo to miejsce zachwyca bogactwem, przepychem i potęgą.
W głównym miejscu cysterskich klasztorów wisiał zawsze i tylko krzyż.