Jan van Eyck był geniuszem precyzji. Zwróćcie uwagę na detale tego obrazu. Można powiedzieć, że artysta namalował go z fotograficzną dokładnością, ale fotografią to on sobie przy malowaniu nie pomagał. Był rok 1435, co znaczy, że aby doczekać wynalezienia fotografii, musiałby żyć jeszcze dobrze ponad czterysta lat. Trudno zresztą byłoby sfotografować niektóre elementy obrazu, szczególnie anioła, bo wisi w powietrzu.
Dzisiaj taki obraz nikogo chyba nie oburzy, ale w 1896 roku, gdy powstał, owszem, niektórych oburzał. Bo jak to tak może być, że Pan Jezus wygląda tak normalnie, bez aureoli albo choćby bez blasku wokół głowy.
Jedna z tych zakonnic na obrazie jest córką malarza, a druga jej matką. No nie, spokojnie, matką przełożoną. Domyślacie się pewnie, że przełożona to ta starsza, klęcząca. Słusznie. Nazywa się Agnès Arnauld i jest przeoryszą klasztoru cysterek w Port Royal. Z kolei ta młodsza to siostra Katarzyna de Champaigne. Dlaczego ona siedzi?
No, taką podróż to ja rozumiem. W takich warunkach (wagon pierwszej klasy) można było podróżować pociągiem ponad 160 lat temu, bo wtedy powstał ten obraz.
Pieter Bruegel starszy, jak sama nazwa wskazuje, był starszy. Konkretnie od swoich synów był starszy. Niby to oczywiste, więc po co go tak nazywa... Ano po to, żeby go odróżnić od jednego z synów, który nie dość, że też miał na imię Pieter, to jeszcze, podobnie jak ojciec, był malarzem. Drugi syn też był malarzem, ale ten na szczęście miał na imię Jan. Ten młodszy Pieter miał przydomek „Piekielny”. A tego drugiego, znaczy się Janka, nazywali „Aksamitny”. Starszemu natomiast, czyli ojcu, ludzie dodawali przydomek „Chłopski”. I on nas tu najbardziej interesuje, bo to jego obraz biorę dziś na warsztat.
Turysta, idąc szlakiem, widzi siedzącego na łące górala. – Co robicie, baco? – pyta. – Siedze se i myśle, bo mom czas – odpowiada tamten. – A jak nie macie czasu, to co robicie? – drąży temat przybysz. Na to baca: – A to ino siedze.
Dawno temu, gdy byłem młody, kupiłem kalendarz z malarstwem Alfonsa Muchy.
Kojarzycie obraz „Światłość świata”? Aha, nie kojarzycie. No to przypomnę: Pan Jezus z latarnią w ręku puka do drzwi, które nie mają klamki.
Wielu z Was pewnie oglądało w telewizji koronację króla Wielkiej Brytanii Karola III. No właśnie – po raz pierwszy każdy, kto chciał, mógł to zobaczyć. Tymczasem nie była to najważniejsza na świecie koronacja. Bywały dużo głośniejsze i bardziej znaczące, ale jak wyglądały?
Dawno już nie fałszowałem tego malarza, a wielokrotnie miałem ochotę. Bo też William-Adolphe Bouguereau bardzo się do tego nadaje.