Wrak betonowego tankowca, przedwojenne fabryki, wielkie głazy przyniesione przez lodowiec, zwodzone mosty, chaty wikingów, krzywy las i zamek joannitów.
Był wieczór 23 czerwca 1565 roku. Słońce skryło się za linią horyzontu. Od strony morza powiał wreszcie chłodniejszy wiatr, studząc rozpalone czoła najdzielniejszych rycerzy chrześcijaństwa.
Codzienne życie ludzi dziewięć wieków temu było podobne do naszego. Tylko zmiany zachodziły wolniej niż dzisiaj.
Ochraniali pielgrzymów, walczyli na polach bitew. Wielu można spotkać i dziś, choć już bez mieczy i tarcz.
Dwa lata wcześniej skasowano zakon rycerski, który do dziś rozpala twórców teorii spiskowych ale i miłośników historii.
Książę pobladł. – Gorze nam się stało – powiedział, spoglądając ze zgrozą na pole bitwy. Były to chyba pierwsze zapisane po polsku słowa. Prawdopodobnie dla Henryka II Pobożnego były to słowa ostatnie.
Matko Boska z Ta Pinu na Gozo, módl się za mieszkańców Malty.
Caravaggio – znacie? Takie sobie, nie? Domy stare, uliczki wąskie…