Po każdym golu całuje córeczkę. Po meczu dzwoni do mamy. Ale kolejność ma zawsze taką samą: „Po pierwsze, Bogu dzięki”.
Rewie mody, okładki kolorowych pism, pieniądze i sława. A później – gwizdy, kontuzje i łzy. I wierna modlitwa: „Boże, ufam Tobie”. Oto historia Nicola Legrottaglie.
Na boisku strzela gole dla Realu Madryt. W domu na… PlayStation Gareth gra Garethem.
Zjeżdżają na linach, przeszukują gruzy, w ruinach wyłapują najdrobniejszy dźwięk. Inaczej szczekają, gdy kogoś znajdą, a inaczej, gdy ostrzegają przed niebezpieczeństwem. Szukają wytrwale. Nie odpuszczają.
Ewangelia w pantomimie. Po angielsku, włosku czy chorwacku – Msze św. i spowiedź. I setki wolontariuszy wskazujących dobrą drogę.
O piłkach pędzących jak pocisk, swoich pierwszych treningach i myciu okna patyczkiem do uszu opowiedział „Małemu Gościowi” Sławomir Szmal, najlepszy bramkarz ostatnich Mistrzostw Europy w piłce ręcznej w Austrii.
Stadion Narodowy w Warszawie. Zaczyna się mecz Polska–Niemcy. „Skoro z Brazylią wygrali 7:1, to co będzie z nami?” – można usłyszeć na trybunach.
Z piłką do kosza potrafią wyczyniać cuda. Ale prawdziwe cuda dzieją się dopiero wtedy, gdy schodzą z parkietu.
„Gwiazdy” dały mu wszystko, czego chciał. Ale tylko do czasu. A potem wystawiły rachunek.
W stroju reprezentacji wystąpił jako piłkarz, lekkoatleta, hokeista i łyżwiarz. W wolnym czasie uprawiał tenis, pływanie i jazdę na nartach. 100 lat temu był idolem Polaków.