Zjeżdżają na linach, przeszukują gruzy, w ruinach wyłapują najdrobniejszy dźwięk. Inaczej szczekają, gdy kogoś znajdą, a inaczej, gdy ostrzegają przed niebezpieczeństwem. Szukają wytrwale. Nie odpuszczają.
Gdy zawali się budynek po wybuchu gazu czy trzęsieniu ziemi albo ktoś zaginie w terenie, ludzie w charakterystycznych pomarańczowych kombinezonach z ciężarówkami pełnymi skomplikowanego sprzętu i sympatycznymi psami wyruszają do akcji. Tak było też niedawno podczas katastrofy w kopalni „Zofiówka”. W Polsce jest 30 wyszkolonych psów i ich przewodnicy ratownicy. Jak się okazuje, psi nos jest najskuteczniejszy w poszukiwaniu przysypanych ludzi. To najwyższa liga w ratownictwie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.