Podróże miał we krwi. Jako dziecko rozkładał mapy i coś na nich kreślił. Marzył o wielkim świecie.
Witali papieża śpiewem i tańcem. Jambo Baba. Hakuna Matata! – „Witaj, Ojcze. Wszystko będzie dobrze”. Afryka pokochała papieża Franciszka.
Rower to jego „drugi dom”. Przejechał na nim pół świata i wciąż „coś” go pcha. Dalej i dalej.
Po nocy, którą spędziliśmy w chacie ulepionej z błota i pokrytej słomą, wschodzi słońce. Wioskę budzi dźwięk wuwuzeli. Tu jakby czas się zatrzymał.
Nagle urywa się droga przez busz. Ranger nakazuje ciszę. – Są blisko – mówi. – To samica z młodymi. Przedzieramy się przez chaszcze i… są. Wielkie, majestatyczne.
Pokochała misje i Afrykę. Takie piękno i prostotę ludzi trudno znaleźć w Europie. Nie trzeba nic wielkiego. Wystarczy z nimi być.
Marzyła o założeniu rodziny. Chciała mieć męża i 10 dzieci. Jest misjonarką. Mieszka wśród uchodźców. Pokochała Afrykę.
Gdy wodził palcem po mapie, nie wiedział, że świat jest na wyciągnięcie ręki. Dziś podróżuje, zdobywa kolejne szczyty świata. I zaraża swoją pasją innych.
Dwa tysiące kilometrów w miesiąc. Dziennie około stu. Od świtu do zmierzchu na... hulajnodze.
Gdy wsiadali do samolotu, myśleli, że dostaną pracę, pomogą rodzinie… Kiedy wylądowali, okazało się, że mają pracować jak… niewolnicy.