Mają najcięższy mszał na świecie. Najważniejsze święta kościelne obchodzą podwójnie. Modlą się po polsku i ukraińsku.
Jasiek od oscypków, Michał od skakania, Antek od śpiewania i dziesiątki innych zdolnych - Ministranci z parafii św. Marii Magdaleny
Różni ich wiek. Łączy ołtarz. Pomaga Tarsycjusz, który Jezusa nosił ukrytego na sercu.
Jasiek robi superdobre oscypki, Michał skacze z Wielkiej Krokwi, Mateusz wygrywa konkursy, a Antek śpiewał dla prezydentowej.
Sianko na stół wigilijny, kreda, kadzidło, woda święcona, modlitwa za chorego… Cokolwiek dzieje się w parafii czy diecezji, można na nich polegać.
Trzy wioski, trzy kościoły, 60 ministrantów i ministrantek. Jedna parafia. I wszystko działa.
Blisko 500 przedstawicieli służby liturgicznej wzięło udział w IX Ogólnopolskiej Pielgrzymce Ministrantów i Lektorów, która 11 czerwca odbyła się na terenie sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej w Loretto.
Jest ich sporo, ale nigdy za dużo. Są wytrwali i obowiązkowi. Bardzo się lubią. Ta grupa jest dla nich drugim domem.
– Ważne, żeby oni po prostu się lubili – mówi ks. Stanisław Wiechowski, opiekun ministrantów w kołobrzeskiej parafii św. Wojciecha.
Ministrantem, podobnie jak jego brat Łukasz, został po I Komunii Świętej. Dziś obaj bracia są zawodowymi muzykami, mają wspaniałe rodziny i nie wstydzą się Pana Boga.