Wzdłuż domu ustawia się spora kolejka. Jest tuż po dziesiątej. Będą tak stać jeszcze ponad godzinę. Aż z klasztoru zacznie się unosić smakowity zapach zupy.
Nie oddasz mi się, to cię zastrzelę – usłyszała 16-letnia Słowaczka. Gdy radziecki żołnierz strzelił z karabinu, zawołała jeszcze tylko: „Jezus, Maria, Józef...”.
Blisko 200 par pląsało w tańcu belgijskim. Później dziewczęta i chłopcy złapali za różańce. Ruszyli za krzyżem. Modlili się o czystość serca.
Jedni czczą Matkę Boską Częstochowską, inni modlą się do Matki Bożej Fatimskiej, z tego samego powodu. Dlaczego? Przecież Matka Boża jest tylko jedna. Jest jakaś różnica w modleniu się do Matki Bożej Uśmiechniętej, a nie do Matki Bożej Piekarskiej?
Zarażała dobrym humorem, i pobożnością. Kiedy się uśmiechała, jej buzię zalewały jasne promienie. Tak pamiętają ludzie Glorię Strauss.
Nie ma tu mundurków, a nie widać „pępków na wierzchu”. Nie ma krzyży na ścianach, a modlą się. Zamiast teorii o tolerancji, jest akceptacja. Bo jest przyjaźń.
Poznali się na moście. – To ten, którego przygotowałem dla Ciebie – usłyszała Zelia, gdy zobaczyła Ludwika.
Codziennie ma w nogach około pięćdziesięciu kilometrów. Nie ma komórki ani GPS-u. Idzie z Brazylii do Hiszpanii.
Rozmowa z ks. Tomaszem Jaklewiczem