Ojciec sprzedaje tu swoją kilkunastoletnią córkę za krowy. Ciało zmarłego wynoszą do buszu, dla zwierząt. Gdy nastaje głód, starzy ludzie idą w góry, by tam umrzeć. Plemię rządzi się swoimi prawami.
„Mały Gość” wiele razy w Afryce otwierał serca i sprawiał radość. W końcu „Mały Gość” to wielka sprawa!
Wciąż boją się czarowników, klątw i śmierci, którą potrafią sprowadzić. Na szczęście mają swoich męczenników. Ich przykład uczy, że wiara jest silniejsza od strachu.
Siedzą nawet na podłodze, często nie mają zeszytów ani książek. Do szkoły maszerują czasem aż 10 kilometrów. Chcą się uczyć.
Nie ma lepszych ani gorszych. Jest dyscyplina i bardzo wysoki poziom. Każdy chce tu chodzić.
W lutym było tu prawie 40 stopni. Właśnie skończyły się szkolne ferie. Z księdzem Davidem Okullu, miejscowym kapłanem, odwiedziliśmy wioskę na północy kraju i obóz dla uchodźców.
Bez podróży samolotem lądujemy w Afryce, na wyspach Oceanii, odpoczywamy w prawdziwej mongolskiej jurcie, a nawet w arktycznym igloo.
Czyje tropy widać w błocie? Kto zostawił pogryzione łupinki? Jak nazywa się ptak, który właśnie przeleciał? Czy ślady na masce samochodu na pewno zostawił kot? Dlaczego owady latają akurat przy tym drzewie?
Nazywali ją Matką Trędowatych, a miejscowi mówili o niej „Dokta”. Przez 43 lata w Ugandzie prowadziła szpital dla chorych na trąd.