Dylematy
Ależ jestem dzisiaj strasznie nerwowa. Nie mogę nad sobą zapanować , drę się na wszystkich po kolei , wyżywam się na nich. Już od samego rana się we mnie gotuje . Jednocześnie nic mi się nie chce. Poza tym znowu zaczynam się chyba odsuwać od Pana Boga. Miałam się poprawić , zmienić , ale czuję , że trochę walkę przegrałam. Zapał jak zawsze opadł i Pan Bóg znowu jest chyba kolegą . Owszem staram się , ale obawiam się , ze mam dla Niego zbyt mało szacunku. Wierzę mocno, ale jakoś nie czuję bliskości. Muszę się w końcu z siebie wziąć ( powtarzam to już chyba po raz setny ).
Gimnazjalistka