Nieobecność na balu
Odbywał się u nas bal gimnazjalny i wszyscy byli nim bardzo przejęci i nie dopuszczali myśli, że ktoś mógłby nie przyjść. A ja nie poszłam, bo za dwa dni miałam egzaminy do liceum z międzynarodową maturą. Gdy nadeszła godzina balu, zaczęły się telefony, namawianie, by przyjść chociaż na godzinkę. A ja mówiłam przyjaciółce, że raczej nie przyjdę, lecz ona na to, że ten jeden wieczór mnie nie zbawi. Nie jest to jedyny moment, że spotykam się z oburzeniem, że nie jestem tam, gdzie oni są, że nie robię czegoś, co oni robią. Może jestem dziwna, że bardziej zależy mi na dobrej szkole niż na balu. Aż mi się nie chce iść do szkoły i tłumaczyć.
Gimnazjalistka