Czy są jakieś szanse?
Przyjaźniliśmy się jako dzieci, ale potem zawsze jak mnie widział, opuszczał głowę albo odwracał wzrok. Tylko raz swobodnie rozmawialiśmy, gdy spotkaliśmy się w większej grupie. Dowiaduję się, że on o mnie miło się wyraża, że podziwia. Czułam, jak podczas procesji mnie obserwował. Serce ciągnie do niego jak magnez od dobrych kilku lat z przerwami. Napisałam mu kiedyś życzenia, to odpisał, ale kontaktu nie utrzymał. Co Pani o tym myśli? Czy to tylko sentyment do koleżanki z dzieciństwa, czy są jakieś szanse?
Licealistka