nasze media Mały Gość 04/2024

Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny Hbr 4,12

|

MGN 11/2013

dodane 17.10.2013 08:58

Dorota Chotecka

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Łk 19, 5

To Ewangelia o szukaniu drogi do Pana Jezusa. O wspinaniu się na szczyt modlitwy. Aby ujrzeć Jezusa, Zacheusz wspiął się na drzewo. Wydaje się to proste. Tymczasem sykomora to ogromne drzewo, a Zacheusz był niskiego wzrostu. To musiał być dla niego spory wysiłek. I Jezus go zauważył. W ważnych sprawach powinniśmy dobijać się do Pana Boga wszelkimi możliwymi sposobami. Zdobyć się na świętą bezczelność. Nie poddawać się, gdy nie słyszymy Jego głosu. A gdy poczujemy, nawet delikatnie, Bożą obecność, musimy się tego uczepić. I dać coś z siebie. Zejść z drzewa jak Zacheusz i przyjąć Jego wolę. Myślę, że każdy ma własną sykomorę. Ja miałam kilka trudnych sytuacji w życiu, kiedy szukałam ratunku u Jezusa. Mój mąż miał wypadek samochodowy. Przeszłam wtedy różne etapy. I walkę z Bogiem, i płacz, i żal, a nawet rezygnację. Ale dalej szukałam drogi do Jezusa. Robiłam wszystko, żeby On uratował Radka. Wszystkich wokół prosiłam o modlitwę. To były dosłownie setki napotkanych ludzi. Nawet na ulicy, gdy kogoś mijałam, mówiłam: „Proszę pana, niech się pan pomodli za mojego męża, bardzo proszę”. I odchodziłam dalej. Ale nic się nie zmieniało. Mój mąż wciąż leżał nieprzytomny. Lekarze mieli bardzo złe wieści. Wtedy jeszcze mocniej uczepiłam się Jezusa. I wypowiedziałam zdanie, o które nigdy bym siebie nie podejrzewała: „Jezus, bardzo bym chciała, żeby on żył, ale jeśli Twoja wola jest taka, że ma odejść, to niech tak będzie”. Po tych słowach byłam najspokojniejszym człowiekiem na świecie. Już nie biegałam, prosząc o modlitwę. Przespałam spokojnie pierwszą noc od dziewięciu dni. Zjadłam śniadanie i pojechałam do szpitala. A tam pani doktor mówi: „Jest ogromna poprawa”. Jezus odpowiedział. Do Zacheusza byłam podobna jeszcze w czymś. „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie” – powiedział Zacheusz. Ja obiecywałam. Na przykład powiedziałam, że nie będę piła alkoholu do końca życia. W zawodzie aktora zdarzają się bankiety, więc wydawało mi się to dobrym wyrzeczeniem. Wszyscy się dziwili: „Nawet lampki wina się nie napijesz?”. I nie od razu dotrzymałam obietnicy. W końcu, po przeszło roku, pomyślałam znów o tym. Minęło 10 lat, wciąż dotrzymuję słowa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..