Nagle Koka postawiła uszy na sztorc. „A może to dotyczy tylko ludzi?” Nie sądzę, bo słyszałem, że dobry Bóg zna każdego marnego wróbelka, więc o psach wie pewnie wszystko.
Decyzja była natychmiastowa- musimy dojść do tego miejsca, będzie sesja zdjęciowa, bo takie piękne kwiaty o tej porze roku to coś niesamowitego. Byłam zachwycona. Po drodze wykopałam chyba z dziesięć dołków. Wprost krztusiłam się od wyrywanych kęp trawy. Za każdym razem dzieci przystawały i bardzo chwaliły mój zapał
Niestety, wczorajsze święto to chyba najtrudniejszy czas dla psów, bo oznacza wielką samotność w domu. Tylko słyszę o tym, jakie tłumy odwiedzają cmentarze, ile znajomych i krewnych spotkali, ile zniczy zapalali. Akurat ogień mnie nie interesuje i raczej zakazałbym dziewczynkom trzymanie zapalarek lub zapałek.
Pan się dziwi, co mają zamki do religii, a syn tłumaczy, że chodzi o ilustrację do psalmu 71. Za chwilę podpisze rysunek 3 wersem, czyli „ Bądź mi skałą schronienia i zamkiem warownym, aby mnie ocalić, boś Ty opoką moją i twierdzą.” Ciekawe, czy psy są wspominane w psalmach. Bo słyszałam o łani pragnącej wody ze strumienia.
Jest takie fantastyczne stare przysłowie, które przypomina ludziom, że na świętego Judy czas opatrzyć psom budy. Jasne, że w mieście psich bud raczej nie ma, ale czasami, gdy wyleguję się na kanapie, gdy dziewczynki słysząc świszczący za oknem wiatr przykrywają mnie dodatkowo kocem, to myślę, że psach żyjących w zupełnie innych warunkach.
Spacery zawsze są cudowne, ale żadne nie sprawiają nam tyle radości co jesienne włóczęgi, węszenia, bieganie. Niestety, przed domkami sąsiadującymi z naszym ludzie zupełnie bez sensu chwytają codziennie za miotły i zmiatają liście z chodników. Ale radzę sobie i z tym, bo przecież powstają wówczas solidne kopce, w których zapachy cudownie mieszają się ze sobą
Zawsze się martwię, gdy dziewczynki zaczynają kłótnię. Początek bywa niewinny, pada jedno słowo, potem drugie, potem któraś pchnie siostrę, ta jej odda mocniejszym szarpnięciem, a do tego padają coraz poważniejsze groźby, pretensje, żale. Najgorsze, że kłótnia może się zacząć kompletnie bez sensu, bez powodu. Ot, jedna lub druga poczuła zmęczenie, zniechęcenie i próbuje własny stres odreagować na siostrze.
Czasami życie układa się dziwnie. Na przykład tydzień temu dziadek z dziećmi zawołali mnie do samochodu, że jedziemy na wycieczkę. Szalałam, skakałam na wszystkich razem i każdego osobno. Chyba wiecie, że my- psy- potrafimy pokazać, jak bardzo się cieszymy. Od uśmiechniętego pyska po ogon wirujący jak szalony. Próbowałam usiąść w foteliku Zuzi, ale zostałam przywołana do porządku. Naciągnęłam szyję, by jak najszybciej się zorientować, dokąd jedziemy.
Lola wróciła do domu tak zapłakana, że serce mi prawie pękało. Czułem dziwny, obcy zapach i nie pomyliłem się, bo oto wrócili ze szpitala. Ciężkie drzwi przytrzasnęły jej palec wskazujący, więc lekarz kazał go prześwietlić, potem założył usztywniający opatrunek i oto już mogę ją lizać, współczuć, przytulać i pocieszać na wszelkie psie sposoby. Zosi też jest przykro, że siostra cierpi, ale po chwili zaczyna narzekać a to na głowę, a to na gardło. Ona też chce być w centrum zainteresowania.
Pani rusza z koszem, bo ma nadzieję na grzyby. Kuba uzbrojony jest w scyzoryk i lupę. Zuzia trzyma w ręce ulubioną lalkę i nieustannie do niej przemawia. Brat przewraca oczami, bo faktycznie, mała siostra nie milczy nawet przez minutę. Wszyscy znamy drogę, biegnę przodem i sprawdzam, czy rodzina kroczy za mną. Rzucam się przed siebie, bo czuję ciekawy trop. Pędzę na złamanie karku w stronę strumienia. Zuzia krzyczy, że będę cała z błota. Pani jest spokojna, bo wie, że nim wrócimy na parking, będę sucha i biała jak zawsze.