W młodości irytowały mnie pulchne aniołki, nadskakujące zazwyczaj Panu Bogu albo świętym w okolicach ołtarzy.
Czy ktoś, kto nazywa się Jean Beraud, mógł być Polakiem? No mógł. Ale, nie był. Bo był Francuzem. Ale nie wińmy go za to. Co mógł na to poradzić? W piłkę nie grał, więc na szybkie przyznanie obywatelstwa polskiego liczyć nie mógł.
Od dzieciństwa zachwycał mnie ten obraz. Nawet nie umiałem powiedzieć, co mi się w nim tak podoba, ale się podobało. Niby niewiele się tu dzieje, właściwie nic, no bo Pan Jezus siedzi nieruchomo.
Karnawał to podobno taki czas, w którym spada na ludzi bardzo dużo kar. Istny nawał, ale chyba tylko w sądach miewają takie kar-nawały.
Nie ma to jak mieszkać w odpowiednim miejscu. Albo inaczej: nie ma to jak odpowiednia osoba, mieszkająca w pobliżu twojego miejsca zamieszkania.
Kiedy Pan Jezus przyjdzie drugi raz, to będzie takie widowisko, jakiego sobie nie możemy wyobrazić, a to znaczy, że nikt nie zdoła z tego zrobić obrazu.
Ta dziewczyna ubrana we włosy to święta Agnieszka. Imponujące włosy, prawda?
Cóż za radosna rodzinka. Twarz tej pani wprost poraża entuzjazmem, a pan… cóż, trudno powiedzieć, bo siedzi tyłem i choć twarz widoczna jest z profilu, to jakaś taka nieokreślona, bez wyrazu.
Szkoła byłaby nawet fajna, gdyby się uczyć nie trzeba było – tak uważa wielu uczniów. Ja też tak uważałem, gdy się w szkole uczyłem.
Wyobrażacie sobie, smoki moje, że kiedyś nie było komputerów? I to nie tylko w plejstocenie, ale nawet jeszcze za życia waszych rodziców.