Mam sporo koleżanek, ale to nie są przyjaciółki. Wiem, że to moja wina, bo jestem cicha, spokojna, małomówna, nie maluję się, nie witam się z krzykiem i piskiem, nie przepadam za imprezami. No i pewnie dlatego nikomu na mnie nie zależy, żaden chłopak się o mnie nie starał. Jestem z tego powodu coraz bardziej smutna i tym chyba innych bardziej odstraszam. Chcę się zmienić, ale nie wiem, jak się za to zabrać. Licealistka
Wreszcie szanuję siebie. Jestem życiu wdzięczna za tyle rzeczy! Książki, które kupiłam, a które teraz leżą sobie na półkach i kiedyś stworzą część biblioteczki w moim przyszłym domu! Zaczęłam żyć w zgodzie z sobą, uczę się odmawiać, zachowywać spokój, strzegę jakości moich myśli niczym kierownik zmiany w fabryce części do aparatów fotograficznych! Widziałam ostatnio film o tym, że jeśli czegoś naprawdę się chce, dostanie się to. Zdałam sobie sprawę, że nie miałam odwagi marzyć, że marzyłam, ale moje marzenia urywały się, z obawy przed niespełnieniem, rozczarowaniem. Mam dość takiego podejścia, myśli, które gnębiły mnie tak dotkliwie, a którym ja poddawałam się całkiem bezwolnie.. ! Teraz jasno już wiem, czego chcę w życiu i będę dążyła. 19-latka
Rwący strumień życia zaczął gwałtownie przyśpieszać. Do matury zostało już niewiele czasu. Zewsząd bombardują mnie opowieści o tragicznym stanie naszej wiedzy. Piszę raport z oblężonej twierdzy ładu i spokoju.Odpadłam z olimpiady polonistycznej na drugiej części etapu okręgowego, romantyczna historia z chłopakiem nie rozwinęła się wcale a wcale. To znaczy-przez miesiąc nasze rozmowy na czacie zatykały internet w całej okolicy, a potem on zamilkł (może i nie ma czasu, ale gdyby mu zależało-ogarnąłby się już). Ani jedną, ani drugą porażką nie przejmuję się wcale a wcale.W obliczu nadchodzących matur zachowuję spokój. Wiem, że polski, matematyka i angielski pójdą mi co najmniej przyzwoicie, na polonistykę dostanę się na pewno, chociaż z MISHem mi się raczej nie uda.
Jestem obrażalska. Wiem o tym i próbuję to zmienić, ale bez skutku . Denerwuje to moich przyjaciół, bo bez potrzeby sie obrażam . Proszę panią o jakieś rady. Obrażalska
Kończy się cudowny czas liceum, do matury coraz bliżej, a ja aż drętwieję ze strachu i niepewności, jak to będzie w studenckim życiu. Czy nie zostanę odrzucona przez rówieśników? Nie przepadam za imprezami, jestem domatorką. Na domiar złego chłopak, który mi się bardzo podobał, w którym się skrycie kocham od dłuższego czasu, okazał się chamski, wyśmiał dziewczynę, było to żenujące. W szkole czuje się już napięcie, że przed nami ostatnie tygodnie, a potem dorosłość, odpowiedzialność. Przez to jestem teraz ciągle w dołku, smutna, zmartwiona, brakuje mi dawnej radości życia. Maturzystka
Zrozumiałam, że chciałam leczyć samotność obecnością ludzi. A wewnątrz i tak pozostaje pustka, bo nie ufam sobie, bo mam się za nic! To był mój największy problem: jedyną osobą, która mnie ograniczała i nie dała mi nigdy szansy, byłam ja sama. Zrozumiałam, że ode mnie zależy to, jak ułoży się moje życie. Jeżeli moje myśli będą piękne, jeśli będę właśnie tak postrzegała rzeczywistość, taka ona będzie. A wiem na pewno, że chcę żyć pięknie!! Chcę żyć z honorem, z pięknem, budzić się i dziękować, że żyję, że jest kolejny poranek, bo jest to cud każdego kolejnego dnia, tygodnia, miesiąca, roku!
Po ostatnich problemach z modleniem się zaczynam rozumieć , że Bóg nas przede wszystkim kocha i chce naszego czystego serca, a nie jakichś nerwicowych modlitw . Uważam , że powinniśmy zawsze o tym pamiętać i myśleć o Nim w ciągu dnia , nawet jeśli odpoczywamy czy np. słuchamy muzyki. Bo skoro Bóg nas pragnie, to czemu nie zaprosić Go do naszego życia ? Warto też myśleć o Panu Bogu , gdy wydaje się nam , że jesteśmy słabi , samotni . Gdy ostatnio z oazy pojechaliśmy do kina , to mieliśmy czas wolny nachodzenie po innych sklepach (bo to kino było w centrum handlowym) i wszystkie moje koleżanki i koledzy poszli w swoją stronę, a ja chodziłam sama. No i znowu jestem sama - myślę sobie , a po chwili : ,,Jaka sama ?! Jaka ze mnie idiotka , przecież koło mnie jest cały czas Jezus !". Tak więc warto pamiętać o Bogu i o tym , że On jest z nami i nas pragnie .
Pomyślałam , że z wulgaryzmami mogłoby być tak jak ze staropolskim językiem. Z czasem mogłyby zniknąć z użycia. Tylko trzeba by było zrobić coś, żeby ludzie uznali je za "obciachowe". Tak jak kiedyś, gdy do miasta przyjechała osoba ze wsi mówiąca gwarą. Starała się jak najszybciej opanować czystą, literacką polszczyznę. Wiem, że używanie tych słów jest wyborem indywidualnym każdego człowieka, ale ludzie naśladują innych, których uważają za swoje ideały. Gdyby było więcej "nieprzeklinających ideałów" np. wśród osób sławnych albo po prostu w naszym środowisku, można by było kiedyś wykorzenić tę modę. Niestety, prawie wszystkie popularne w mojej szkole osoby przeklinają...
Od pewnego czasu jestem rozdrażniona. Raz płaczę, to znowu się śmieję. Sama się z ty męczę. Najgorsze, że rodzice mniej mnie kochają. W klasie nikt mnie nie lubi, dokuczają mi. Chcę się ciąć, kilka razy brałam do ręki różne ostre przedmioty. Może to przyniesie ulgę? Czy ja jestem normalna? 13-latka
Oglądając telewizję, często widzę, jak ludzie cieszą się i ekscytują zmianą wyglądu zewnętrznego, a ja czuję, że przeżywam taką samą euforię tylko w odniesieniu do mojego wnętrza: duszy, serca i umysłu... Wewnętrznie czuję, że dzieją się ogromne rewolucje w moim sercu i umyśle i zmieniam się, a może po prostu dojrzewam religijnie. Dojrzewam do prawdziwej, głębokiej wiary, z której nikt mnie nie rozlicza i nie muszę jej pokazywać na zewnątrz i czuję, że moje rozmowy "w cztery oczy" z Panem Bogiem są dużo warte. Studentka