Rano mam dobry nastrój, idę do szkoły i noszę tam maskę, uśmiecham się; chociaż wcale mi nie do śmiechu. W domu nastrój się zmienia i popadam w rozpacz. Rodzice się kłócą. Chcę mieć jeszcze chłopaka, który by mnie wspierał. Najlepiej z kościoła, może z oazy. Ale jak pójdę na oazę, znowu będę sama. W dodatku jestem bardzo wrażliwa i byle głupota wprowadza mnie w stan smutku i zamykam się w swoim świecie, w którym już od długiego czasu wymyślam sobie historyjki o chorobie i śmierci, samotności i przemocy. Rożne scenariusze. Mam bardzo zaniżoną samoocenę, nie akceptuję siebie. W dodatku brak mi zrozumienia właśnie w rodzinie. Wierzę, że Bóg, mama i babcia mnie kochają, ale zaczynam wątpić w przyjaźń i że kiedyś poznam cudownego chłopaka. Czasami chcę odejść już z tego świata i zostawić to wszystko. 14-latka
Wiązałam z gimnazjum wielkie nadzieje, ponieważ nigdy nie było tak, abym zawsze miała się do kogo odezwać, nie miałam przyjaciół, którzy chcieliby się ze mną spotykać i byliby ze mną cały czas. Idąc do gimnazjum, chciałam położyć temu kres. Wyzbyłam się trochę dawnej nieśmiałości. Robiłam wszystko w pierwszym tygodniu - starałam się być miła, wesoła, uśmiechałam się. Poznałam nawet jedną dziewczynę, wymieniłyśmy się numerami, usiadłyśmy razem. Dołączyły do nas dwie nowe koleżanki. Polubiłam je, ale jednak coś mi w nich przeszkadzało. Dowiedziałam się, że jedna pali papierosy. A moja pierwsza koleżanka tak się w nią zapatrzyła, że teraz wydaje mi sie, że traktuje mnie trochę niepoważnie, Chciałam ją odciągnąć od tej palaczki.. Zostaję trochę sama. Chodziłam najpierw z nimi wszędzie, ale już nie mam siły i same chyba nie .zwracają na mnie większej uwagi. Dołączają nawet do nich inne dziewczyny i rozmawiają razem. Nie wiem, czy się uda zaprzyjaźnić z kimś innym, bo większość zna się z podstawówki i ma parę. Zastanawiam się, co innych tak bardzo zraża do mnie
Mam mały kłopot z chłopakami i przyjaciółką. Mnóstwo chłopaków odprowadza ją do domu, drocząc się z nią. Ma chłopaka, z którym dużo rozmawia. Ja nie mam z jakim chłopakiem tak porozmawiać, nikt mnie nie odprowadza do domu. Nie wiem, czy powód w tym, że większość osób mieszka tam, gdzie ona, ale sądzę, że jeślibym się komuś podobała, to miejsce zamieszkania nie miałoby znaczenia. Poczułam się nieatrakcyjna. Przyjaciółka mówiła jeszcze, że od razu wyciągam pochopne wnioski, co do tego, kto mi się podoba, że uśmiech czy spojrzenie za wiele dla mnie znaczą. Nie wiem, czy jest zazdrosna, czy to ja przesadzam. Szóstoklasistka
W tym roku chciałabym zrezygnować z nauki dla ocen. W zeszłym roku wykończyłam się psychicznie i fizycznie. Z nikim się nie spotykałam, mało spałam, źle jadłam, żyłam w ciągłym stresie, czy będzie niezapowiedziana kartkówka, ktoś mnie zapyta itd. Kiedy dostawałam 4 nie byłam zadowolona, bo chciałam same 5. Inne oceny nie wchodziły w grę. Załamywałam się. Liczyłam ciągle średnią ocen, czy wystarczy na pasek. Po tylu latach mam dosyć. Zazdroszczę innym zainteresowań, spotkań. Czuję się wyobcowana z własnego wyboru. Dlatego teraz podjęłam decyzję, że koniec z tym, chociaż mówiłam sobie, że będę miała pasek nawet w klasie maturalnej. Nie wiem jak powiedzieć o tym rodzicom, przyzwyczajonych do paska. Maturzystka
Zmiany, które planuję w swoim życiu w tym roku zaczęłam od wielkich porządków w pokoju. Ale w tym roku to nie tylko układanie, ale przede wszystkim wyrzucanie. Stare zeszyty, do których i tak nigdy nie zajrzę, niepotrzebne podręczniki, mnóstwo drobiazgów. Spakowałam nawet moje pluszaki, niepotrzebne od dawna zabawki i cieszę się, bo zyskuję coraz więcej przestrzeni, powietrza, robi się w moim pokoju przejrzyście. Teraz czas na zdrowe żywienie. Licealistka
Jestem przeciętną dziewczyną, ani piękność, ani brzydka. Uczę się w miarę dobrze. Marzę, by w gimnazjum zbliżyć się z chłopakami, by poznać jakiegoś wartościowego. Jednak obawiam się, że wymalowane, głośne i wyzywające dziewczyny zgarną wszystkich i taką jak ja nikt się nie zainteresuje. One są pewne siebie, wszystko kręci się wokół nich. Co mam w sobie zmienić? 13-latka
Otóż ciągle w domu kłócę się z mamą. Ona na mnie krzyczy, a ja jej pyskuję. Później płaczę do późnej nocy. Wiem, że mama też, bo kiedyś ją słyszałam.. Wiem, że nie powinnam, ale nie mogę się powstrzymać. Mama uważa, że co ja bym nie zrobiła, robię to źle. Ciągle się przepraszamy, ale za chwilę znów się kłócimy. Czy tak będzie zawsze? Nastolatka
Od roku koleguję się z przesympatyczną dziewczyną „proliferką”. Ona "zaraziła" mnie miłością do życia. Kiedyś nie zdawałam sobie czym jest aborcja, wiedziałam tylko, że to złe od rodziców i w zasadzie nigdy się tym ni interesowałam. Ona uświadomiła mi wiele spraw. Przez jakiś czas działałam w młodych pro life w mojej parafii. Te spotkania dały mi dużo do myślenia i zmieniły mój podgląd na świat. Czuję, jak Duch Święty pcha mnie i daje odwagę i chęć do zmieniania świata. Ale wiem, że muszę zacząć od samej siebie. A w wolontariacie będę w tym roku działała…. Gimnazjalistka
Jeszcze podczas wakacji miałam dużo przyjaciół. Nagle wszyscy się ode mnie odwrócili, bo chodzę do kościoła i spowiedzi. W szkole jestem cały czas sama, nikt ze mną nie rozmawia , czuje się cały czas samotna. Co robić? 12-latka
Początek roku już się zaczął, a ja się zaczęłam trochę martwić. Prawdę mówiąc, klasę mam chyba w porządku, ludzie wydają się sympatyczni, przynajmniej niektórzy i ogólnie pozytywnie ich odbieram. W gimnazjum też miałam świetną klasę i naprawdę dobrych przyjaciół. Jednak jestem taką osobą, która nie pali, nie pije, nie imprezuje itd. Jestem z tego dumna, uważam, że żeby się bawić wcale nie potrzeba litrów wódki itp., ale mam u siebie osoby, które prowadzą taki tryb życia i boję się, że mnie nie zaakceptują. A lubię mieć dobre kontakty z innymi, bo wiadomo, to i poprawia humor i wtedy aż się chce chodzić do szkoły, gdy ma się też dla kogo to robić, nie tylko dla samej nauki. W dodatku, jestem spokojną dziewczyną, nie lubię imprez, bawię się w określonym towarzystwie, mam swoje poczucie humoru, które znają moi przyjaciele i które ich bawi....