nasze media MGN 10/2024

Krzysztof Błażyca/ wg. René Lejeune „Trzy lekcje Matki Teresy”

dodane 03.07.2006 14:35

Trzy lekcje Matki Teresy

„Nigdy nie zajmuję się tłumami, lecz jedną osobą. Gdybym spojrzała na tłumy, nigdy bym nie zaczęła".

Matka Teresa z Kalkuty miała wielkie serce dla wszystkich ludzi. Kochała każdego pojedynczego człowieka i pomagała każdemu z osobna. Cały czas czuła się małą, jak kropla wody w wielkim oceanie.

„Są takie chwile, w których czuję się jak puste naczynie, rzecz bez zawartości. Czuję się wtedy taka sama, tak nędzna!"
W jej życiu były chwile bardzo trudne. Pomimo że żyła pośrodku ludzkiej nędzy promieniowała radością. Radość, jaką miała w swym sercu, i jaką starała się dawać ludziom, brała się z życia z Panem Bogiem „na całego”.

Matka Teresa, nie była "jakąś" aktywistką pracującą pośród ludzi, ale osobą głęboko zakorzenioną w modlitwie. I Pan Jezus posługiwał się jej miłością i jej wrażliwością.

Gdy odchodziła z tego świata, cały świat żegnał ją jak wielkiego człowieka. To dlatego, że ona przez całe życie pragnęła pozostać mała. Stało się tak jak mówi Pismo Święte: „kto się uniża, ten zostanie wywyższony”.

Matka Teresa pozostawiła nam swoją mądrość zapisaną w trzech lekcjach. To lekcje: radości, prawdy i miłości.

LEKCJA RADOŚCI
„Radość to modlitwa. Ona jest siłą i miłością. Ona jest siecią rybaka, w którą łowi się dusze. Serce pałające miłością to serce radosne." Matka Teresa porównywała radość do busoli, która wskazuje kierunek naszemu życiu. „Trzeba więc jej się oddać, nawet jeśli idziemy drogą usianą przeszkodami."

Radość jest wizytówką ucznia i uczennicy Pana Jezusa. Radość serca. Smutek nie zachęci nikogo do słuchania Dobrej Nowiny. No bo co to za dobra nowina, o której mówi się ze smutkiem?

A więc: uśmiech w szkole i uśmiech w domu (nawet przy zmywaniu naczyń i wyprowadzaniu psa). Pomocna dłoń, gdy ktoś nie rozumie zadania z matematyki.

Uśmiechnięty paciorek, z podziękowaniem za każdy dzień. Takie małe niby nic…

LEKCJA PRAWDY
Nie zawsze łatwo mówi się prawdę. Czasem aż strach. Na przykład, gdy po szkole słyszę pytanie: „no i jak w szkole”. „Ano dobrze” – odpowiadam, i cieszę się (ale nie o taką radość chodzi!) gdy rodzice dalej nie pytają.

A ja przecież wiem, że byłem nieprzygotowany. I cudem (wymodlonym?) to Kaziu i Zośka byli przy tablicy, a nie ja.

Mógłbym np. powiedzieć: „W szkole dobrze, ale o mały włos byłoby źle"

Taka odpowiedź byłaby i radosna ("w szkole dobrze") a jednocześnie prawdziwa ("a mały włos byłoby źle").

Z czasem przychodzi bronić i głosić prawdy poważniejsze. Matka Teresa odważnie broniła prawdy o życiu dzieci nienarodzonych.

"Zabija się dzieci mające się narodzić, milionami. A my nic nie mówimy... nikt nie mówi o milionach małych istnień, poczętych, mających takie samo życie, jak wy i ja, życie Boże. A my nic nie mówimy... Narody rozwinięte są najbiedniejsze. Boją się maleństw, boją się mającego się narodzić dziecka, dlatego to dziecko musi umrzeć. Bo nie chcą żywić jeszcze jednego dziecka, nie chcą wychowywać jeszcze jednego dziecka, dziecko musi umrzeć..."

Dlatego uczę się prawdy już od dziś.

Dla kogoś prawda może być niemiła. I dla niego będzie ona trącić nieprzyjemnie. Ale to dobrze, jeśli będą ją od nas czuć. Zapach prawdy jest zapachem życia. Pan Jezus naucza o prawdzie.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..