Co powiedzieli o swoim "mundurku"? Czytaj w "Małym Gościu"...
Habit od początku był dla mnie wielkim pragnieniem. Czekałem na niego z niecierpliwością. A od czasu, gdy go otrzymałem, noszę go ile się tylko da. To dla mnie wielka radość. Czasem jak idę w góry, to zdejmuję habit, ale rzadko. Bardzo lubię chodzić w habicie. Bo wiadomo, kim jestem. Nie muszę się tłumaczyć, że jestem zakonnikiem. Ludzie często nawiązują rozmowy. Sami zaczynają, bo nie zawsze mają możliwość rozmawiania z księdzem. Tak więc dla mnie możliwość noszenia habitu jest świadectwem. Benedyktyński habit jest obecny od początku istnienia zakonu.
Benedykt jeszcze jako młody chłopak uciekł z Rzymu na pustkowia, gdzie spotkał pewnego zakonnika. Ten zapytał: „Co tu robisz?”. – Szukam habitu – odparł Benedykt. Habit miał być znakiem stylu życia. Ten, który teraz nosimy, to czarna tunika ze skórzanym pasem. Do tego szkaplerz, czyli dwa płaty materiału (z przodu i z tyłu), opadające do samej ziemi, i kaptur. Ten habit pochodzi mniej więcej z końca XIX wieku. Powstał zgodnie z duchem Reguły. Święty Benedykt mówił, żeby się zakonnicy nie martwili o kolor i o jakość habitu. Byleby nie był za krótki (śmiech).
...Dziękuję za wszystko w imieniu też innych" w: Obuchem w głowę czyli nasze spotkanie z Matką Teresą