Japończycy uważają, że sumienie znajduje się w brzuchu. Dlatego dziwią się, gdy misjonarz, mówiąc o sumieniu, wskazuje na serce.
Ksiądz Albin Długosz od dziesięciu lat żyje wśród ludzi o skośnych oczach. – Japończycy mówią, że oczy mają migdałowe, a nie skośne – śmieje się misjonarz. Jest kapelanem sióstr i pracuje w domu pomocy dla niepełnosprawnych dzieci. Mieszka w górach, w Nakiusiu, niedaleko Nagasaki. Jest tam zaledwie trzystu katolików. Polska kojarzy się Japończykom z muzyką Chopina i walką o wolność. – W dalekiej Japonii znają i cenią Lecha Wałęsę – mówi misjonarz.
Japończycy są szczęśliwi,
kiedy obcokrajowcy uczą się ich języka. Są wtedy wyrozumiali. Do dziś niektórzy opowiadają o pomyłce, jaką popełnił polski franciszkanin. Któregoś dnia jechał na rowerze i potrącił kobietę – opowiada ksiądz Albin. – Zamiast „przepraszam”, powiedział: „Niech żyje”. Ksiądz Albin uczył się japońskiego dwa lata. Codziennie przez dziesięć godzin. – Nigdy w życiu nie uczyłem się tyle – wspomina. Po sześciu miesiącach mógł wreszcie się dogadać. Ale to nie koniec. Ciągle uczy się nowych słówek. – Tutaj mówi się sylabami i trzeba dobrze załapać melodię języka – dodaje. – Najpierw staram się słuchać, a potem dopiero wymawiam.
Japończycy słyną
z pracowitości. Ale korzystają też z każdej okazji do zabawy. Wiosną spotykają się po drzewami, urządzają pikniki i podziwiają kwiaty. Już pod koniec lutego zakwitają tam śliwy. To pierwszy znak, że zbliża się wiosna, a z nią Święto Wiśni. Kilka tygodni później Japonię zalewa powódź wiśniowych kwiatów. Widać je wszędzie – opowiada ksiądz Albin. – W parkach, wzdłuż poboczy dróg i autostrad, a nawet na stromych górskich stokach. Dlatego Japonię nazywa się Krajem Kwitnącej Wiśni. Mieszkańcy rzadko w yjeżdżają na urlop. Co miesiąc mają jakieś święto narodowe i z tej okazji dzień wolny od pracy.
Najważniejszym świętem dla Japończyków jest Nowy Rok. Świętują aż trzy dni. Każdy Japończyk wędruje wtedy przeważnie do świątyni. Japończycy piją sproszkowaną zieloną herbatę – matcha. Picie herbaty to u nich cała ceremonia, zwana chanoyu. Nie chodzi tylko o wypicie filiżanki napoju. Chanoyu to również podziwianie pomieszczenia, w którym pije się herbatę, przylegającego do niego ogrodu, naczyń, przyborów do podawania herbaty, a nawet dekoracji wnętrza. Na przykład obowiązkowo należy podziwiać wiszące kompozycje kwiatowe. To herbaciane ceremonie wytworzyły wyjątkowy sposób zachowania. To, jak Japończyk siada, układa ręce i nogi, jak prowadzi rozmowę z gośćmi, świadczy o zachowaniu dobrych tradycji oraz o przestrzeganiu ustalonych kiedyś norm.