Kapitan stał po kolana w wodzie. Pogięty pancerz wciąż opierał się ciosom włóczni, ale rana w nodze unieruchomiła go w miejscu. Zawsze ostrożny, tym razem przecenił swoje siły. Ferdynand Magellan, odkrywca nieznanej połowy świata, przechodził do historii u brzegów jakiejś głupiej wysepki.
Dwa lata już minęły, odkąd pięć statków króla Hiszpanii opuściło wybrzeże półwyspu Iberyjskiego. Flotą dowodził portugalski żeglarz Ferdynand Magellan. Miał szalony plan dotarcia do Wysp Korzennych (Moluki) nie od zachodu, ale z drugiej strony. Trzeba więc było opłynąć Ziemię. Starzy żeglarze stukali się w głowy. – Przecież drogę zagradzają ziemie Nowego Świata! Tam nie ma przejścia – wydziwiali. Magellan jednak uparł się, że przejście na drugą stronę kuli ziemskiej istnieje i dowiódł tego. Po roku od opuszczenia Hiszpanii, w styczniu 1520 roku, statki wpłynęły w cieśninę, która przeprowadziła śmiałków na bezkresne wody Oceanu Spokojnego. Ani Magellan, ani inni członkowie wyprawy nie wiedzieli, jak długa droga jeszcze ich czeka. „To morze tak wielkie, że duch człowieczy ledwo to może pojąć” – notował kronikarz.
Niezmiennie błękitne niebo nad rozgrzaną taflą wody i brak jakichkolwiek oznak lądu doprowadzały do rozpaczy załogi żaglowców. Zapanował głód i choroby. Żeglarze wytropili i zjedli wszystkie szczury. Doszło do tego, że nawet skórzane ochraniacze lin posłużyły za pożywienie. Dziewiętnastu ludzi zmarło w tej strasznej drodze, aż wreszcie, po przeszło stu dniach od opuszczenia stałego lądu, wycieńczeni żeglarze dostrzegli ziemię. Najwyższy czas. Jeszcze parę dni, a nikt z nich nie pozostałby żywy. Wbrew obliczeniom Magellana, nie były to Moluki, ale któraś z wysp należących do dzisiejszych Filipin. Po odpoczynku statki dotarły do wyspy Cebu, rządzonej przez króla Humabona. Salut z pokładowych dział wystarczył, żeby tubylcy rozpierzchli się jak stado przestraszonych gołębi. Zawsze tak było. Mieszkańcy dzikich wysp mieli Europejczyków za bogów.
Padali plackiem przed bronią palną, podziwiali wygląd przybyszów, za nieznane sobie żelazo płacili złotem o takiej samej wadze. Podobnie było z lusterkami, koralikami i innymi drobiazgami. Nie mogli zrozumieć, dlaczego ubrany w pancerz człowiek śmieje się, kiedy próbują kłuć go swoimi włóczniami. Kiedy Magellan opowiedział władcy Cebu o jedynym i prawdziwym Bogu, Humabon oświadczył, że chce zostać chrześcijaninem. 17 kwietnia 1521 roku na rynku miasta stanął olbrzymi krzyż, a u jego stóp król i tysiące poddanych przyjęło chrzest. Magellan uroczyście ogłosił, że odkryte ziemie są własnością króla Hiszpanii, a Humabona uczynił jego namiestnikiem. Na pobliskiej wyspie Mactan panował radża o imieniu Lapulapu, który jednak nie zgodził się uznać władzy Humabona i zakazał swoim ludziom zaopatrywać białych w żywność. Magellan uznał, że to dobra okazja, żeby nauczyć miejscowych szacunku do Hiszpanii i jej zwolenników. Najpierw zaproponował sojusz. Lapulapu odmówił. – Mamy dzidy! – odgrażał się hardo.