Telefon kuzynki, z pytaniem czy pójdę na koncert Arki Noego. Trochę się wahałam. Po prawdzie wiedziałam, że ten koncert się odbędzie, miałam tego pełną świadomość - planowali na niego pójść wszyscy u mnie w domu, no wszyscy, oprócz mnie! Ale jak dziewczyny pytają, zachęcają to poszłam! Gadałam sobie z dziewczynami, śmiałam się, ale nie czułam jakiegoś wielkiego przekonania, by sterczeć tu, oczekując na koncert. Po chwili się zaczęło. Piosenki mojego dzieciństwa. I nagle jak nie zacznę śpiewać! No kosmos! - Poleciałam jak szalona. Zaraz z dziewczynami znalazłam się pod sceną.
Czasami tak mnie roznosi, że chciałabym coś stłuc, zniszczyć, zrobić coś sobie lub komuś. Jak najlepiej rozładować złe emocje, które czasami tak męczą… Gimnazjalistka
Ważyłam 45kg i trwałam wiernie przy swoich nawykach żywieniowych. Dobrze mi było z tym, że potrafiłam jeść mniej niż dotychczas i choć wtedy już zaczęłam rozumieć błąd takiego zachowania, to prawdą było, że dzięki rezygnacji z przyjemności jedzenia czułam się jakby wyzwolona od tych przyziemnych wartości. Dobrze mi z tym było. Czułam, że mam silną wolę - że jestem silna wewnętrznie, mam dyscyplinę itp. Teraz wiem, że to wszystko było złudne, bo choć ograniczenie w jedzeniu czyli post może być rzeczywiście dobry dla ducha, to tylko do czasu, gdy nie zaczyna być niebezpieczny dla zdrowia. U mnie to już rzeczywiście było niebezpieczne dla zdrowia, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wszystko w moim życiu wtedy toczyło się według mych myśli....
Gdy byłem młodszy, ciągle się zakochiwałem, proponowałem chodzenie szkolnym koleżankom, zrywałem itd. A teraz, gdy kończę II klasę gimnazjum, to nagle mi przeszło takie podejście. Teraz chcę się rozwijac, mam wiele zainteresowań i nie czuję potrzeby wiązania się z dziewczyną. No i dlatego nie wiem, jak delikatnie odmówic koleżance, która oczekuje ode mnie propozycji chodzenia. Gimnazjalista
Nie chcę iść do gimnazjum, bo wtedy nasza klasa się rozdzieli i jak tylko sobie pomyślę, że to już wkrótce nastąpi, to chcę mi się płakać, że było tak super i już tak nie będzie. Gdybym mogła, trzymałabym się rękami i nogami, żeby nic się nie zmieniło, żeby zostało jak jest i żeby nie iść w przyszłość. Wszyscy chcą być dorosłymi, ale ja nie. Szóstoklasistka
Przez jakiś czas się cięłam. To już przeszłość. Pomógł mi mój przyjaciel. Dużo mnie w tym wspierał i ze mną rozmawiał, ale potem namówił mnie na wizytę u psychologa. Byłam tylko raz, bo potem już nie chciałam, ale cały czas rozmawiałam z tym kolegą o swoich problemach. Ale już wtedy nie potrzebowałam wyżywać się na sobie z żyletką w ręku. Po prostu wszystkie emocje ze mnie 'spływały' gdy z nim rozmawiałam. Teraz już wyjechał za granicę, więc go nie mam, ale pozbyłam się tego męczącego nawyku. Zostały tylko malutkie blizny. Doświadczona
/…/Jedyne, co do mnie trafia, to uczucia, piękne uczucia. Ktoś pisze, że Bóg jest miłością. Ale gdy zobaczę ten napis (Bóg jest miłością) na jakimś słodkim zdjęciu z polami i zachodem słońca przerobionym w photoshopie, znowu zaczynam się denerwować. To okropne, bardziej liczę się z opakowaniem niż z treścią, no ale jak uwierzyć w coś, co jest tak przesłodzone? Zresztą, to nie jest ważne, sprawa ludzi, czy wolą przerobione zachody słońca, czy postarzałe kartki. Chodzi mi o to, że chrześcijańskie strony często mają u siebie tak słodkie obrazki, że trudno to kupić… Gimnazjalistka
Ostatnio męczy mnie pewna rzecz. Pan Bóg wie wszystko, więc także to, co się wydarzy jutro, pojutrze, za dwa lata. Jest też w takim razie logiczne, że wie, co z nami będzie po śmierci. Czy dostąpimy Królestwa Niebieskiego? Czy 'załapiemy się' na Niebo? I tu zaczynają się schody. Bo skoro Pan Bóg wszystko o mojej przyszłości wie, to tak, jakbym nie miała na to już żadnego wpływu. Wszystko ustalone, załatwione. Teraz pozostało tylko czekać. I im więcej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że nie muszę się już starać unikać grzechu, bo to już nic nie da. Przecież jeśli zależałoby to ode mnie, znaczyłoby to, że mogłabym zrobić inaczej niż ustalił Pan Bóg. A to absurd! On wie WSZYSTKO! Na 100%! Czy mógłby się mylić? Szóstoklasistka
Od jakiegoś czasu czytam Biblię (to znaczy, czytałam zawsze, ale zwykle na zasadzie losowania, niedawno postanowiłam czytać codziennie co najmniej dwa rozdziały, tak, żeby przeczytać w końcu Pismo Święte od deski do deski), Ciągle jestem w Księdze Rodzaju i w opisie wygnania z Raju, niby tak dobrze znanym, natrafiłam na zdanie, które uderzyło mnie z ogromną mocą. ,,Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i jego żony odzienie ze skóry i przyodział ich". W momencie, który ośmielę się nazwać najmroczniejszym momentem w historii ludzkości, Bóg nie tylko zapowiada przyszłe zbawienie i daje nadzieję, ale też troszczy się o najprostsze, doraźnie potrzeby.
Mam sporo problemów. Np. pojęcia nie mam, czy wybieram dobry profil w liceum. Myślę o studiach, ostatnio nr 1 to filologia angielska, ale może się zmienić. Co zdawać na maturze, z czego wziąć rozszerzenie? Inny problem to szafarze Komunii św. Mama do żadnego nie podejdzie, uważa, że godnie można przyjąć Komunię tylko z rąk kapłana. Ostatnia sprawa też mnie męczy- dlaczego niektóre dziewczyny mają powodzenie? To nie wiąże się tylko z urodą. Tyle już zauważyłam. Wydaje mi się, że nie spotkam nigdy nikogo, kto mnie pokocha.. 16-latka