Pan Jezus obiecuje, że pośle „innego Pocieszyciela”. Pierwszym jest On sam, drugim Duch Święty. Nie widzisz Go wprost, ale możesz rozpoznać Jego działanie we wspólnocie Kościoła i w głosie sumienia. Dzięki Duchowi Świętemu nie czujesz się opuszczony, zostawiony.
Co jakiś czas pojawia się sensacyjna wiadomość, że jakiś „wybitny naukowiec” znalazł a to urnę z kośćmi Jezusa, a to tablicę z napisem, że Jezus miał żonę, a to dowód, że Jezus był własną ciotką.
Gdyby na mapie Ziemi Świętej zaznaczyć punkty, gdzie przebywał Jezus, to największe zagęszczenie byłoby wokół i na jeziorze Genezaret.
Zauważyłeś? ""Pan go potrzebuje". Osła. No to jak możesz myśleć, że ciebie nie potrzebuje?
Jezus wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce pobłogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.(ŁK 24,50–51) Jezus nie opuścił swych rąk, wstępując do nieba. Z wysoka błogosławi nam do dziś. Każdego dnia.
Idą do wiosek w gęstej dżungli, gdzie nikt inny nie chce iść. Biednym mieszkańcom głoszą radosną wieść, że Pan Jezus ich kocha i chce, by przyjęli Jego zbawienie. To misjonarze. Pomagają ludziom i leczą ich. Mogą to robić, bo wspierają ich... polskie dzieci.
Jezus stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam!”.(J 20,19-31) Największą pokojową nagrodę otrzymuje ten, kto zaprasza Jezusa.
Jezus nie każe ci w oczekiwaniu na Niego niedosypiać. Chce, żebyś spał ze spokojnym sumieniem. Wtedy usłyszysz Jego kołatanie.
Mówisz, że Jezus nie pokazał Ci przebitych rąk i boku? Rozejrzyj się. Każdego dnia widzisz Jego rany.
Łzy Pana Jezusa nad grobem Łazarza są dowodem tego, jak bardzo go kochał. Nie musisz się wstydzić łez. Czasem coś boli, czasem jest Ci smutno, bo zostałeś sam. Pan Jezus rozumie Twój ból, Twoją samotność. Płacze z Tobą.