Biorę co dają
Brakuje mi miłości. Rodzice mi jej wcale nie okazują, nie przytulają, nie
Pamiętam, kiedy usłyszałam od nich głupie 'Kocham cię'. Nigdzie jej nie ma. Na chłopaka niby za wcześnie. Prosiłam Boga o miłość, ale on na przekór dał mi ją w złej postaci. W wakacje pisałam z pewnym chłopakiem, on zaczął. Trochę szkolny łobuz, pije, pali, ale w stosunku do mnie był miły i tak dalej. Pisał, że kocha. Wiadomo, że to niemożliwe, skoro wcześniej prawie się do siebie nie odzywaliśmy. Ale trzeba brać, co dają. Czyli taka 'miłość niemiłość' w postaci czatowania. Ale i to się niedawno urwało.
Gimnazjalistka