Pod gliwicką radiostacją
Zosia tłumaczyła, że powinienem być bardziej przyjazny. Jesteśmy w miejscu, gdzie wiele lat temu zaczęła się II wojna światowa. Ok, postaram się. „Dobry Tytus, dobry”- zapewniała mnie Lola i jakoś pod jej ufnym głosem warczenie ustało, a ogon sam zaczął merdać. „Wojny są niemądre”- dodała Zosia, a właściciel Elbrusa umówił się z dziadkiem, że pozwolą się nam za chwilę wyhasać i zaprzyjaźnić. Zerknąłem na niego nieufnie.