Cały dzień kręcili na rowerach po Ukrainie. Gdy zapadł zmrok, stwierdzili: „Kręcimy dalej!”. Przy ołtarzu też są zgrani… grają przecież w jednym klubie.
Późne popołudnie. Telefon. – Proszę księdza, jedziemy na rowery? – ministranci dzwonią do swojego opiekuna. – Ogień na tłoki! – odpowiada ks. Mariusz Ambroziewicz. – Godzinka jazdy, ale w mocnym tempie – dodaje. W wakacje czeka ich rowerowa wyprawa do Albanii.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.