Wszystko było na dobrej drodze. Hostie wypieczone z omodlonej pszenicy przekazaliśmy ojcu Hubertowi Matusiewiczowi z Caritas Polska. Taką drogę wskazał nam kapelan polskich żołnierzy w Karbali, ksiądz Mariusz Stolarczyk.
O telefonach od papieża Franciszka, spotkaniach z żołnierzem Armii gen. Andersa i wyjątkowym smaku słonej... kawy opowiadał o. Olaf Bochnak. Zakonnik uczestniczył w obchodach Dnia Patrona w cichowiańskiej podstawówce.
Na kamienistej ziemi, nieopodal drogi wiodącej ku nadmorskiej Ostii, klęczał niemłody już, brodaty mężczyzna. Miał związane ręce. Dookoła stało kilku żołnierzy w grzebieniastych hełmach, a nieco dalej grupa gapiów.
Biernaccy spali jeszcze, gdy do drzwi ich domu załomotało dwóch niemieckich żołnierzy. Wzburzenie biło z ich twarzy. Chcieli zemsty za śmierć niemieckiego policjanta zamordowanego kilka dni temu przez polskich partyzantów.
Żołnierze wracali do domów z orderami, politycy zachodzili w głowę, jak zatrzymać inflację i ratować gospodarkę, kolejarze myśleli, jak połączyć kraj jednym systemem torów. Dzieci pierwszy raz pędziły do polskiej szkoły.
Żołnierze żydowscy stali na wzniesieniu Elasa. Trzy tysiące wojowników wpatrywało się w przeciwległe wzgórze Berea. A tam z kurzawy zaczęły się wyłaniać zastępy zbrojnych. Kolejne i kolejne. Katastrofa wisiała w powietrzu
Kiedy w karmniku pojawią się liście, od razu przychodzą mrówki. Tną je na małe kawałki i przenoszą do gniazda, aby na nich hodować grzyby – ulubiony smakołyk. Tragarze zdobywają jedzenie, a żołnierze pilnują porządku.
Ten modlący się mężczyzna, przytulony do krzyża, to żołnierz z czasów pierwszej wojny światowej. Obraz to „Powrót” – ok. 1917 r. kościół pw. Świętych Niewiniątek w Nowym Jorku Charles Bosseron Chambers 1882–1964