Ukryte kości
Pani głośno odczytała krótki list, tym razem do nas. „Szalone psy! Za to, że od tylu dni korzystacie swobodnie z naszego lasu, zażywacie pełnej swobody i już zapomnieliście, jak się chodzi na smyczy, musicie złożyć mi daninę ze swoich kości. Wezmę sobie tyle, ile zechcę, a resztę zakopię gdzieś pod drzewem liściastym w promieniu 10 metrów. Leśny Chochlik”. Siedzieliśmy wpatrzeni to w Panią, to w siebie. Pierwszy Ramon warknął, szczeknął i ruszył przed siebie z nosem przy ziemi. Agar pobiegł w przeciwnym kierunku, ja przed siebie, a Trampek za mną. Jeszcze nie potrafi radzić sobie sam. T