Lim nie wierzył w nic. Mało tego, palił krzyże, rozbijał figury zarówno katolickie, jak i chińskie. – To wszystko bzdury – mówił. – Gdzie macie jakiś dowód na istnienie Boga?
W górach, w lesie, niedaleko rzeki, tam, gdzie kończy się droga, stoi dom. Google oznaczyły go: atrakcja turystyczna.
Matka Boża ukazywała się w różnych miejscach świata. Wiecie, że widziały ją także trzy dziewczyny z Kibeho w Rwandzie?
W niedzielę „Hosanna!”. W piątek „Ukrzyżuj!”. Trzy dni później, wczesnym rankiem, zmartwychwstanie.
Mam problem. Jakoś nie potrafię znaleźć sobie miejsca, pogubiłam się. Nastolatka
Andrzej zaczął od trawki, potem były kwasy i heroina. Sam by z tego nie wyszedł.