Kto tu rządzi?
Ostatnio męczy mnie pewna rzecz. Pan Bóg wie wszystko, więc także to, co się wydarzy jutro, pojutrze, za dwa lata. Jest też w takim razie logiczne, że wie, co z nami będzie po śmierci. Czy dostąpimy Królestwa Niebieskiego? Czy 'załapiemy się' na Niebo? I tu zaczynają się schody. Bo skoro Pan Bóg wszystko o mojej przyszłości wie, to tak, jakbym nie miała na to już żadnego wpływu. Wszystko ustalone, załatwione. Teraz pozostało tylko czekać. I im więcej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że nie muszę
się już starać unikać grzechu, bo to już nic nie da. Przecież jeśli zależałoby to ode mnie, znaczyłoby to, że mogłabym zrobić inaczej niż
ustalił Pan Bóg. A to absurd! On wie WSZYSTKO! Na 100%! Czy mógłby się mylić?
Szóstoklasistka