nasze media Mały Gość 04/2024
dodane 25.07.2009 15:54

sobota, 15 sierpnia, 2009r

Hau, Przyjaciele!
Cała młodzież wywędrowała na pielgrzymkę. Kierunek- Góra Św. Anny. Podobnie jak w zeszłym roku musiałem zostać w domu. Zaraz po kościele Pan wziął mnie do samochodu i pojechaliśmy po babcię i dziadka. A potem zadzwonili do pani Ireny, niewidomej parafianki, którą opiekuje się Paulina i zaprosili ją na świąteczny obiad. Wepchałem się Panu do samochodu, ale do mieszkania mnie nie wziął. Rozumiem, przecież mogłoby dojść do ostrego starcia z kotami. Trochę się bałem, że pani Irena weźmie kociska ze sobą. Nawet jeżyłem sierść, gdy ujrzałem ją w drzwiach. Pan ją prowadził, ona szła ostrożnie, ale kotów nie było, więc powitałem ją serdecznie. Aż kichałem, bo niestety, zapach jej pupilków odczułem w samochodzie. Obiad wszystkim smakował, chociaż nie wiem, po co tyle sałatek i surówek. Mięso w zupełności by wystarczyło. Babcia i pani Irena prześcigały się w dokarmianiu mnie, a Pan milczał i tylko gromił mnie wzrokiem. Spoglądałem na niego bezczelnie i oblizywałem się. Po kawie pani Irena podziękowała za gościnę. Leżałem pod stołem najedzony jak bąk i nawet nie ruszyłem się do samochodu. Ale gdy wieczorem dziadek z Panem zajęli się grillowaniem, towarzyszyłem im i prosząco spoglądałem na dziadka. Wiem, że on lubi karmić zwierzęta i oczywiście nie zawiodłem się na nim. Pan machnął już ręką i nie patrzył na mnie. Za to wieczorem wyjął z piwnicy rower i tylko gwizdnął na mnie. Ale urządził mi trening. Cześć, Tobi.



  • Poprzednie dni:.
  • « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..