Sekty

publikacja 08.02.2007 12:47

Jak bardzo niebezpieczne są sekty? Celina z Trzęsówki

Droga Celino.
Na rynku mojego miasta natknąłem się kiedyś na festiwal sekty Hare Kriszna. Młodzież poubierana w prześcieradła tańczyła w rytm muzyki, a ktoś w środku kręgu wykrzykiwał do mikrofonu wezwania hinduistycznych bóstw. - Hare Kriszna! – wołał. - Hare Kriszna! – rozlegało się w odpowiedzi. – Hare Rama! – Hare Rama! – odkrzykiwali zebrani. Mało ważne, że harekrisznowcy wyglądali w polskim mieście jak pawiany na Antarktydzie. Ich prawo. Gorsze było to, że wokół nich zgromadził się spory tłum przechodniów, którzy ochoczo włączyli się w ich radosne wykrzykiwanie. Prawie wszyscy podawali się za chrześcijan, niektórych znałem z kościoła.
Teraz odpowiadam na pytanie: przede wszystkim to my jesteśmy niebezpieczni sami dla siebie. Słyszałaś takie określenie: „Natura nie znosi próżni”? Chodzi o to, że jak coś skądś wypchniesz, zaraz w to miejsce wejdzie coś innego. Jeśli z naczynia wypompujesz wodę, zastąpi ją powietrze, jeśli powróci woda, ujdzie powietrze. Tak samo próżni nie znosi dusza. Kiedy ograniczysz w niej miejsce Jezusowi, natychmiast wejdzie tam byle paskudztwo. Ludzie zaczynają wtedy szukać Boga w kartach, magicznych kulach, u wróżek i innych szarlatanów. Oddają cześć bóstwom egzotycznych religii, różnym bohaterom, bałwanom, wreszcie telewizorowi albo własnemu brzuchowi. W tych warunkach wystarczy pierwszy z brzegu „guru”, który bazyliszkowym wzrokiem cię przewierci i głosem pełnym uczucia powie: „Córko, pójdź za mną. Jam jest ten, który cię poprowadzi”. Oj, poprowadzi. Jak cielaka do rzeźni. Żaden guru jednak nie mógłby niczego dokonać, gdyby nie wcześniejsza zgoda ich ofiar: – Dobra, właź sobie do mojego serca, co prawda wierzę jeszcze trochę w Pana Jezusa, ale może się tam razem jakoś upchniecie.
Sądzę, że ci ludzie na rynku tak właśnie myśleli. Ale to jest tak, jakbyś do kubka miodu dolała – choćby tylko trochę – jakiejś ohydnej, cuchnącej cieczy. Nikt tego nie wypije. Wiedzieli to męczennicy, którzy woleli raczej pozwolić usmażyć się w oleju, niż choćby tylko gestem oddać cześć innemu bóstwu.
Podsumowując: sekty nie są groźne dla tego, kto dotrzymuje wierności Panu Jezusowi, ten zaś, kto otwiera boczne furtki szarlatanom, już jest sekciarzem.
Panu Bogu nie wolno robić konkurencji.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..