nasze media Mały Gość 04/2024
dodane 08.02.2007 12:47

Sekty

Jak bardzo niebezpieczne są sekty? Celina z Trzęsówki

Droga Celino.
Na rynku mojego miasta natknąłem się kiedyś na festiwal sekty Hare Kriszna. Młodzież poubierana w prześcieradła tańczyła w rytm muzyki, a ktoś w środku kręgu wykrzykiwał do mikrofonu wezwania hinduistycznych bóstw. - Hare Kriszna! – wołał. - Hare Kriszna! – rozlegało się w odpowiedzi. – Hare Rama! – Hare Rama! – odkrzykiwali zebrani. Mało ważne, że harekrisznowcy wyglądali w polskim mieście jak pawiany na Antarktydzie. Ich prawo. Gorsze było to, że wokół nich zgromadził się spory tłum przechodniów, którzy ochoczo włączyli się w ich radosne wykrzykiwanie. Prawie wszyscy podawali się za chrześcijan, niektórych znałem z kościoła.
Teraz odpowiadam na pytanie: przede wszystkim to my jesteśmy niebezpieczni sami dla siebie. Słyszałaś takie określenie: „Natura nie znosi próżni”? Chodzi o to, że jak coś skądś wypchniesz, zaraz w to miejsce wejdzie coś innego. Jeśli z naczynia wypompujesz wodę, zastąpi ją powietrze, jeśli powróci woda, ujdzie powietrze. Tak samo próżni nie znosi dusza. Kiedy ograniczysz w niej miejsce Jezusowi, natychmiast wejdzie tam byle paskudztwo. Ludzie zaczynają wtedy szukać Boga w kartach, magicznych kulach, u wróżek i innych szarlatanów. Oddają cześć bóstwom egzotycznych religii, różnym bohaterom, bałwanom, wreszcie telewizorowi albo własnemu brzuchowi. W tych warunkach wystarczy pierwszy z brzegu „guru”, który bazyliszkowym wzrokiem cię przewierci i głosem pełnym uczucia powie: „Córko, pójdź za mną. Jam jest ten, który cię poprowadzi”. Oj, poprowadzi. Jak cielaka do rzeźni. Żaden guru jednak nie mógłby niczego dokonać, gdyby nie wcześniejsza zgoda ich ofiar: – Dobra, właź sobie do mojego serca, co prawda wierzę jeszcze trochę w Pana Jezusa, ale może się tam razem jakoś upchniecie.
Sądzę, że ci ludzie na rynku tak właśnie myśleli. Ale to jest tak, jakbyś do kubka miodu dolała – choćby tylko trochę – jakiejś ohydnej, cuchnącej cieczy. Nikt tego nie wypije. Wiedzieli to męczennicy, którzy woleli raczej pozwolić usmażyć się w oleju, niż choćby tylko gestem oddać cześć innemu bóstwu.
Podsumowując: sekty nie są groźne dla tego, kto dotrzymuje wierności Panu Jezusowi, ten zaś, kto otwiera boczne furtki szarlatanom, już jest sekciarzem.
Panu Bogu nie wolno robić konkurencji.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..