nasze media Mały Gość 04/2024

Rozciągnięty na skrzypc

dodane 29.08.2006 14:31

ŚWIĘTY JAN SARKANDER

Ty zdrajco, chciałeć nas sprzedać! -wołali jedni. -Będziesz wisiał! -dodawali drudzy. Uliczkami Holeszowa, małego miasta leżącego na terenie dzisiejszych Czech, żołnierze prowadzili pojmanego księdza Jana Sarkandra. Był rok 1620. Ludzie przystawali i wyzywali więźnia. Tylko niektórzy odwracali głowy i modlili się po cichu, nie mieli jednak odwagi podejćść do więźnia. Księdza Jana wrzucono do lochu, a następnego dnia rozpoczął się sąd nad nim. Ty popie, łotrze i zdrajco ojczyzny, wiedz, że tu miejsca na żarty nie ma, dlatego powiedz zaraz i po dobroci: jakim sposobem Polaków i kozaków wezwano i wprowadzono na Morawy? -zapytał groźnie jeden z oskarżycieli. Ksiądz Sarkander podniósł głowę i spokojnie odpowiedział: -Przezacni panowie, o rzeczach, o które mnie pytacie, żadnych wiadomości nie mam. Ksiądz Jan został oskarżony o to, że sprowadził żołnierzy z Polski do ich kraju. On jednak tego nie zrobił. Był niewinny, ale sędziowie nie zważali na to. Następnego dnia księdza Jana skazano na tortury. Ten po modlitwie rozebrał się i podszedł do ogromnego drewnianego koła. Kat przymocował nogi skazańca do kamiennej posadzki. Ręce przywiązał do liny, która oplatała ogromne koło. Poruszane specjalną korbĄ, zwijało linę i rozciągało ciało więźnia. Kat zaczął powoli obracać korbą. Sędziowie milcząc, przyglądali się temu. Drewniana machina -nazywana skrzypcem -stękała, a ksiądz Jan modlił się cicho. Tortury trwały kilka dni. Kiedy sędziowie zrozumieli, że przegrali, że nie zmuszą księdza Jana do złożenia fałszywych zeznaÄ, kazali wtrącić go do więzienia. Wymęczony i zmaltretowany zmarł tam po miesiącu. Ksiądz Jan kochał Pana Jezusa więcej niż swoje życie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..