Rycerski człowiek – tak się czasem o kimś mówi. Albo że się ktoś zachował po rycersku, czyli przyzwoicie, szlachetnie i w ogóle. Wzięło się to z etosu rycerskiego, jaki panował w średniowieczu.
Pierre Jan van der Ouderaa – takie nazwisko. Swojsko brzmi tylko Jan. Nawet nie ma się co silić, żeby dobrze wymówić resztę. To Belg, a w Belgii ludzie mówią jakoś tak dziwnie.
Znacie scenę z Ewangelii, którą przedstawia ten obraz, prawda? Skupcie się, znacie na pewno. Dla ułatwienia powiem, że mężczyzna, który klęczy przed Panem Jezusem, to ojciec leżącego na ziemi chłopca. Ojciec usilnie o coś prosi. Łatwo się domyślić, chodzi o zdrowie syna.
Kiedy to czytacie, pogoda może jest zupełnie inna niż teraz, kiedy to piszę.
Bardzo przyjemny obraz, prawda? Jego autorką jest José-phine Bowes, hrabina Montalbo. Zanim została hrabiną, nazywała się Joséphine Benoîte Coffin-Chevallier, a na scenie w Paryżu występowała pod pseudonimem Mademoiselle Delorme.
Kojarzycie Simoneta? Tak myślałem. Dlatego przybliżę Wam jego postać. Enrique Simonet, Hiszpan taki.
Świetna historia z tym Odyseuszem. Homer – kojarzycie? Nie, nie homar, tylko Homer, taki grecki poeta. Starożytny. No właśnie. No i ten Homer zasłynął utworami „Iliada” i „Odyseja”. Ten drugi dotyczy… no, kogo?
Ten obraz nazywa się „Zwycięstwo wiary”, a przedstawia męczeństwo chrześcijan w roku 65.
Nie wygląda to dobrze. To znaczy obraz wygląda dobrze, ale przedstawiona na nim sytuacja tego czarnoskórego mężczyzny – już gorzej.
Gdy wakacje idą, to ludzie jadą. Na przykład pociągiem. Takim jak na obrazie byłoby trudno, bo kolej takich aktualnie nie ma. Chyba że w jakimś muzeum, ale w muzeum to się daleko nie zajedzie.