Emigracja przez Atlantyk zazwyczaj działała w jedną stronę – z Europy do Ameryki. W drugą stronę raczej rzadko.
Jak się mówi o kimś „romantyczny”, to się myśli, że taki ktoś jest raczej odrealniony. Snuje się, wzdycha, gapi się w niebo, pod nogi nie patrzy, zaraz się wywali. Jest coś takiego, nie?
Coś takiego, żebym prezentował Wam obraz, który w druku jest większy niż w oryginale, zdarza mi się rzadko, a konkretnie nigdy.
Znam taką panią, która kupuje czasopisma „wnętrzarskie” (wiecie, takie o urządzaniu mieszkań, o wystroju, wyposażeniu), bo, jak mówi, „lubi popatrzeć na posprzątane”.
Jak wiadomo, w polskiej tradycji na wigilijnym stole powinien znajdować się pusty talerz dla zbłąkanego wędrowca.
Dużo jest obrazów przedstawiających św. Józefa, ale większość z nich jest, jak dla mnie, jakaś taka… no nie wiem…
Epoka wiktoriańska – słyszeliście o czymś takim? Anglicy słyszeli, bo gdyby nie słyszeli, to by było tak, jakby Polacy nie słyszeli o epoce jagiellońskiej albo o Robercie Lewandowskim.
Ludzie robią różne paskudne i głupie rzeczy (to nierozłączna para, bo paskudne zawsze są głupie, a głupie paskudne), bo myślą, że im to się opłaci. A nawet jeśli nie, to mają nadzieję, że o pewnych ich draństwach przynajmniej nikt się nie dowie.
Iluzja, piękna rzecz… No, może w życiu nie zawsze piękna, bo jak ktoś na przykład żyje iluzją na temat swojej mądrości, to potem, gdy iluzja się rozwieje, będzie mu głupio
Osioł w polskiej tradycji nie ma najlepszej opinii. Może dlatego, że u nas osły to prawie zawsze ludzie – i to tacy, których się nie lubi.