Hau, Przyjaciele!
Sobota to dzień, gdy rodzina spędza tyle godzin razem. Pod moją opieką, oczywiście. Tymczasem dzisiaj, ledwie Pani wróciła z zakupów, padło słowo "Kraków" użyte chyba z 15 razy. Czujnie dreptałem za Pauliną. Gdy ona nagle kucnęła i wzięła mój łeb w swoje ręce, to już wiedziałem, że Kraków nie jest dla mnie. Jednak nie obraziłem sie. Jestem tak zmęczony feriami i aktywnością dzieci, że chętnie- jako domowy ochroniarz- zostałem w mieszkaniu. Kuba wybiegł jeszcze ze mną na pola, a potem oni pojechali, a ja czuwałem, drzemiąc słodko, rzecz jasna. Zupełnie nie wiem, kiedy minął dzień. Może dlatego, że jechali szybką autostradą, o której tyle potem opowiadali? Chociaż nie, najwięcej mówili o Wawelu. Ciekawe, czy to się je? Cześć. Tobi.