Jak się ma taki obraz na ścianie, to pozostaje przy przeciwległej ścianie ustawić fotel bujany, usiąść w nim i patrzeć, patrzeć, bujać się, patrzeć… I delektować się zestawem kolorów, elegancją, finezją linii i czym tam jeszcze.
Z wraca na siebie uwagę ten obraz, prawda? Sytuacja wygląda tak, jakby ten oberwaniec szedł przez pole i natrafił na rozpadającą się kapliczkę z Chrystusem Frasobliwym.
Kiedy to mogło być? Ubrania ludzi z prawej strony obrazu wskazują na XIX wiek, chociaż na upartego można by uznać, że także w innych epokach w takich ludzie chodzili. Z meblami podobnie.
Holman Hunt, (1827–1910), "Rodzina Brytów ukrywa chrześcijańskiego kapłana” (1850) Ashmolean Museum, Oksford, Wielka Brytania, William
Jan Matejko (1838–1893), „Bitwa pod Grunwaldem”, 1878, Muzeum Narodowe w Warszawie
Abbott Handerson Thayer, „Dziewica” 1893, Freer Gallery of Art, Waszyngton
Beczułka, fajne nazwisko, nie? Po włosku brzmi poważniej: Botticelli. Ale znaczy to samo.
Mamy okres poświąteczny, zatem nie od rzeczy będzie zaprezentować obraz z małym dzieckiem. „Odnalezienie Mojżesza”, 1904 kolekcja prywatna Lawrence Alma-Tadema 1865–1940
Nie wiem, czy w tym roku spadnie śnieg (a może już spadł, gdy to czytacie?), więc na wszelki wypadek prezentuję Wam obraz ze śniegiem.
Angelo Josef Graf von Courten – kto może się tak nazywać? I „Graf” i „von” brzmią jakoś arystokratycznie. I po niemiecku. Ale „Angelo” brzmi po włosku. No i wszystko się zgadza, bo właściciel tego nazwiska miał związki i z Włochami, i z Niemcami, a do tego ze Szwajcarami, którzy mają związki z Włochami, Niemcami i Francuzami.